ZDANIEM REDAKTORA
Rytualny ubój Grodzkiego?
WWielokrotnie w naszych dziejach (najczęściej w PRL) bywało, że o zachwianiu się rządów decydowały podwyżki cen mięsa. Według przeciwników Piątki dla zwierząt ustawa ta oznacza między innymi właśnie drożyznę. I rzeczywiście, wywołuje olbrzymie tarcia w obozie władzy. Polską specyfiką jest jednak to, że poważnie zachwiała także opozycją. W cieniu koronawirusa senatorowie przyjęli ustawę o ochronie zwierząt. Z poprawkami, pozwalającymi na ubój rytualny drobiu, a zabraniający uboju bydła. Nie mam pojęcia, dlaczego jedno jest okrucieństwem, a drugie nim nie jest. Logicznie niczym to się chyba nie różni, ale gdyby w polskiej polityce logika miała jakiekolwiek znaczenie, to polskiej polityki by nie było.
Przy tej okazji wyszło na jaw, że PIS nie tylko nie bardzo może się przymierzać do odzyskania Senatu, ale też musi powalczyć o odzyskanie siebie, bo wielu senatorów tej partii uznało, że na ustawę w tym kształcie zgodzić się nie mogą.
Jest to ciekawy przykład działania w praktyce okręgów jednomandatowych. I to takiego, jak życzyłby sobie tego Paweł Kukiz – kiedy senatorowie boją się bardziej gniewu wyborców niż gniewu prezesa Kaczyńskiego. Rzadko te okręgi się sprawdzają, ale w tym wypadku zadziałało. Jakie będą tego konsekwencje? Oczywiście takie, że przecina to wszelkie szanse na jednomandatowe okręgi w przyszłości, bo żaden prezes ani przewodniczący na niesubordynację swoich parlamentarzystów sobie nie pozwoli. Kiedy to PIS w izbie wyższej nie tylko przestał marzyć o przeciąganiu, ale też zaczął się lekko sypać, opozycja zrobiła to, co potrafi robić najlepiej. Dała ciała i się pokłóciła.
Szybko okazało się, że są chętni do rozwalenia opozycyjnego paktu i to w wielu klubach. Podejście Koalicji Obywatelskiej do Piątki dla zwierząt za szkodliwe dla kraju uznał PSL. Podejście marszałka Tomasza Profesora Grodzkiego do obowiązków za szkodliwe dla opozycji uznało wielu senatorów KO. Uznano, że Grodzki nie wykorzystuje szansy, jaką jest kierowanie izbą wyższą, i są tacy, którzy w wykorzystywaniu go zastąpią. Pojawiły się nawet nazwiska: Bogdana Borusewicza i, a jakże, Michała Kamińskiego.
Może się zatem okazać, że w wyniku ustawy, którą zaproponował PIS i która skłóciła tę partię, opozycja straci większość w Senacie i marszałka.
No brawo. Muszę przyznać, że gdyby do tego doszło, to polska polityka okaże się dziwniejsza, a może i głupsza, niż nawet mnie się to wydawało…