Śmierć rozdzieliła narzeczonych na zawsze
To wielki cud, że ocalili życie, ale teraz nie mają gdzie się podziać. Wielopokoleniowa rodzina strażacka z Kobiernic (woj. śląskie) została z pustymi rękami po tym, jak ich dom został zniszczony przez eksplozję gazu. Miary nieszczęścia dopełnia fakt, że pod gruzami domostwa zginęła Helena P. (†68 l.), seniorka rodu. Z pomocą ruszyli ludzie, którzy zorganizowali zbiórkę pieniędzy na odbudowanie rodzinnego gniazda.
Dramat rozegrał się w ub. piątek nad ranem. Strażak Grzegorz P. (37 l.) wrócił do domu po służbie. Gdy włączył światło, doszło do wybuchu. Większa część domu zawaliła się. Z rumowiska wyciągnięto pana Grzegorza, jego żonę Anetę (33 l.), dwójkę dzieci Natalkę (3 l.) i Miłosza (5 l.) oraz ich dziadków: Helenę P. (†68 l.) i Ludwika (73 l.). Niestety, babcia nie przeżyła. Trzecie dziecko, Patryk (9 l.), był już w szkole, więc nie ucierpiał. W domku mieszkało też dwóch innych krewnych strażaka.
Wszyscy zostali bez dachu nad głową. Dom po wybuchu nie nadaje się nawet w części do zamieszkania.
Niemal natychmiast po tragedii w internecie ruszyła zbiórka na pomoc w odbudowie domostwa. Zorganizowała ją Anna Pawełek, mieszkanka Międzybrodzia Bialskiego, znana z pomagania ludziom
Mieli jedno dziecko – Kubusia (10 mies.). Drugie wkrótce miało przyjść na świat. Niestety, życie bywa okrutne. Piotr (†24 l.) i jego ciężarna narzeczona Izabela (†23 l.) zginęli w potwornym wypadku na skuterze w Chełmży (woj. kujawsko-pomorskie). W sobotę odbyły się pogrzeby ofiar. Dwa, bo kochankowie nie spoczęli w jednym grobie. Piotr i Izabela mieli być pochowani w jednej mogile. Tak się jednak nie stało. Nie wyraziła na to zgody mama Pawła.
W sobotnie popołudnie o godz. 14 rozpoczął się pogrzeb Izabeli w Chełmtym ży. W samym czasie Piotra, narzeczonego i ojca jej dzieci, żegnano 20 km dalej na cmentarzu w Kijewie Królewskim. Niestety, żałobnicy musieli wybierać, w którym pogrzebie uczestniczyć. – W tej tragicznej sytuacji dobrze jest usłyszeć, że Pan Bóg jest z nami. To wielki żal i smutek. Chcemy być z tymi, którzy cierpią. Ufamy, że dziecko, które nosiła w swoim łonie, jest u boku Pana Boga. Oni byli szczęśliwi, z aspiracjami, czy spodziewali się że ta droga, którą dobrze znali, będzie ich ostatnią – pytał ksiądz podczas mszy pogrzebowej Izabeli. – Są takie momenty, kiedy cisza przemawia najgłośniej. To jest właśnie taki moment – dodawał smutny duchowny.