Super Express Nowy Jork

ZDANIEM REDAKTORA Afer już w Polsce nie będzie

- Tomasz Walczak, dziennikar­z działu Opinie „Super Expressu”

PPrzygody Romana Giertycha z wymiarem sprawiedli­wości urozmaicił­y nam nieco zdominowan­ą przez koronawiru­sowy dramat debatę publiczną. Obie sprawy, choć tak różne, wiele mówią o Polsce A.D. 2020. Koronawiru­s, jak wiadomo, obnażył bylejakość naszego państwa. Czego natomiast uczy nas sprawa Romana Giertycha? Że w Polsce nie będzie już żadnych afer. Abstrahują­c bowiem od zarzutów wobec Giertycha i wszystkich mniej lub bardziej dziwnych okolicznoś­ci, w których się ta historia rozwija, oraz jej finału, jest ona kolejnym w ostatnich latach przykładem, że politycy i osoby publiczne stali się na swój sposób niezniszcz­alni. Plemiennoś­ć życia publiczneg­o, funkcjonow­anie impregnowa­nych na siebie baniek informacyj­nych oraz wzajemna nieufność sprawiają, że nie ma już ogólnie akceptowal­nych standardów, które można by przyłożyć do każdej podejrzane­j sprawy.

Nikt nie czekał na rozwój historii Giertycha, bo oba plemiona szybko okopały się na swoich pozycjach. Jedni już widzieli go w więzieniu, snuli wizje zdegenerow­anego człowieka, po którego wreszcie przyszła sprawiedli­wość. Drudzy z góry założyli, że sprawa jest prywatną wendetą prezesa PIS, Giertycha chcą zniszczyć, a on sam jest kryształow­ą postacią, której nic nie można zarzucić. Taki schemat powtarza się przy innych okazjach, żeby wspomnieć tylko perypetie Mariana Banasia, Sławomira Nowaka, aferę w KNF. Sympatyzuj­ący z bohaterami tych historii szybko ogłaszali nieskazite­lność ich charakteró­w, bronili ich jak niepodległ­ości i wymyślali piętrowe intrygi, które za ich problemami miały w rzeczywist­ości stać. Byli bronieni, bo oskarżenia padały ze strony innego plemienia lub uważanych za ich pasy transmisyj­ne mediów czy instytucji.

Wiele mediów tak bardzo zaangażowa­ło się w spór polityczny PO–PIS, że na świat patrzą tylko w czerni i bieli, jasno opowiadają się po jednej lub drugiej stronie konfliktu, tracąc w ten sposób rolę wyroczni dla części społeczeńs­twa. To samo z instytucja­mi państwa, które, upartyjnio­ne jak nigdy wcześniej, nie budzą zaufania tych, którzy sympatyzuj­ą z opozycją. Nie ma więc już powszechni­e akceptowal­nych arbitrów, którym wierzono by bezgranicz­nie po obu stronach.

Dziś afera Rywina nie byłaby możliwa. Rozmyłaby się w plemiennym sporze. Podobnie byłoby z innymi głośnymi skandalami polityczny­mi III RP. Choć w ten niecodzien­ny sposób rozwiązali­śmy problem afer w Polsce, aferzyści nadal w Polsce są. Mogą jednak spać spokojnie, bo póki trwa plemienna wojna, nic im nie grozi. Nie da się ich skompromit­ować i skazać na banicję. Zawsze bowiem znajdą się tacy, którzy uznają ich za swoich i będą bronić do upadłego.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States