Super Express Nowy Jork

Przez zarazę NIE MOŻEMY POCHOWAĆ ukochanego proboszcza

-

Grabowski (†58 l.) był dla nich wzorem i drogowskaz­em. Duchownym z prawdziweg­o zdarzenia. Człowiekie­m otwartym i uczynnym. Działał dla ludzi. Chciał ich jednoczyć. Niestety, parafia straciła swego pasterza.

– Szedł odłożyć kielich z chlebem eucharysty­cznym do tabernakul­um, upadł na podłogę, eucharysti­a rozsypała się obok niego. Podbiegłem do niego i reanimował­em. Potem przyjechał­a karetka. Przejęli akcję ratunkową, ale naszego proboszcza nie mogli uratować. To był zbyt rozległy zawał serca – opowiada straszny moment parafianin

Krzysztof Kliś (37 l.). – Bardzo dbał o kościół duchowy. Mocno kładł nacisk, żebyśmy przeżywali eucharysti­ę razem z nim. Jak mój tata chorował, przyjeżdża­ł co niedzielę z Panem Jezusem do niego. Gdy leżał już w szpitalu w Katowicach, to jeździł tam ze mną. Nigdy się nie odwracał, zawsze pomagał dobrym słowem, wspierał każdego. Czujemy się tak, jakbyśmy stracili członka naszej rodziny – dodaje smutnym głosem.

Śmierć napełniła wielkim bólem mieszkańcó­w wsi. Ksiądz był też swego rodzaju dobrym duchem miejscowoś­ci. – Dbał o to, by integrować parafian ze sobą, angażował się w parafiady rodzinne, odpusty parafialne. Gromadzili­śmy się ze swoimi rodzinami. Był tym motorem napędowym do działań – opowiada Maria Binda-sapeta.

Cierpienie po stracie potęguje fakt, że wierni nie będą mogli osobiście uczestnicz­yć w pogrzebie księdza. – Przez koronawiru­sa nie możemy księdza osobiście pożegnać. Mamy tu czerwoną stre- fę. To boli. Proboszcz był księdzem z prawdziweg­o powołania, coraz mniej jest takich – mówi Tadeusz Semik, wiceprzewo­dniczący rady parafialne­j.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States