Ucieknę z Allanem z kraju
Edyta Górniak (48 l.) po raz kolejny zmieniła swoje życie i przeprowadziła się ze stolicy na Podhale. Nie jest jednak wykluczone, że niedługo poniesie ją jeszcze dalej. Jeśli polski rząd zadecyduje, że szczepionki na koronawirusa będą obowiązkowe, zapowiada, że wyprowadzi się z kraju i zabierze ze sobą syna. Woli nawet umrzeć, niż dać się zaszczepić.
Mieszkała już w Londynie, Warszawie, Jankach, Krakowie, a nawet dalekiej Kalifornii. Cygańskie serce nosi Edytę Górniak po całym świecie. Jej nowym miejscem na ziemi jest Podhale. Niestety, gwiazda nie wyklucza kolejnej przeprowadzki. I to za granicę. Nie chce, ale bierze pod uwagę, że być może będzie do tego zmuszona. Jak wiadomo, artystka sceptycznie podchodzi do pandemii koronawirusa i jest zdecydowanym antyszczepionkowcem. Obawia się, że szczepienia na koronawirusa mogą być w Polsce obowiązkowe.
– Nie planuję się zaczepić i nie planuję także zaszczepić mojego syna. Jeśli to będzie oznaczało, że muszę się przenieść do innego kraju, gdzie szczepienia nie są obowiązkowe, to tak zrobię. A jeśli byłyby jakiekolwiek przymusy, to niestety będziemy musieli się pożegnać. Dobrowolnie na pewno nie pozwolę sobie aplikować jakiejkolwiek chemii – mówi Edyta bardzo stanowczo.
Jej zdaniem szczepionki są tajnym planem Billa Gatesa, który zbił majątek na komputerach, na pozbycie się ze świata najsłabszych jednostek.
– Nie ma takiej opcji. Najwyżej umrę. Spoko. Nikt mi nie obiecał, że będę tu na zawsze. Więc nie ma się czego bać, wrócę do mojego stwórcy – uśmiecha się Edyta.
Wdowa po milionerze ma niezwykłe doświadczenia