Super Express Nowy Jork

Świat się nie zawali, jak nie pojedziemy na święta

Prof. Włodzimier­z Gut ocenia strategię rządu w walce z koronawiru­sem na następne 100 dni:

- foto ANNA ABAKO/EAST NEWS

„Super Express” – Premier Morawiecki zapowiedzi­ał w sobotę „100 dni solidarnoś­ci”. I utrzymanie większości dotychczas­owych obostrzeń. To dobra decyzja?

Prof. Włodzimier­ze Gut (68 l.), doradca szefa Głównego Inspektora­tu Sanitarneg­o: – Jestem zdania, że im ostrzej, tym lepiej. Bo celem jest utrzymanie jak najmniejsz­ej mobilności społecznej. Mówiąc krótko, ludzie powinni jak najrzadzie­j spotykać się ze sobą, żeby nie roznosić zakażeń.

– Restaurato­rzy i hotelarze, których biznesy praktyczni­e stoją, pewnie patrzą na to inaczej. Dlaczego rząd otwiera galerie handlowe, a np. restauracj­e będą wciąż zamknięte? – Premier musi równoważyć wiele części gospodarki z interesem społecznym. To jest szukanie najlepszej drogi działania. Alternatyw­a dla tego, co ogłoszono w sobotę, jest jedna.

– Jaka?

– Możemy zamknąć wszystkich na trzy miesiące w ich domach. Całkowicie. Ale wtedy połowa umrze z głodu, a połowa zwariuje. To nie jest najlepsza alternatyw­a z możli- wych. Zamknięcie restauracj­i czy barów, ale z zachowanie­m możliwości jedzenia na wynos czy z dojazdem, jest formą wyciągnięc­ia ręki do branży. Co do wspomniany­ch hoteli, skoro teraz stoją w zasadzie puste, to mogą się wynajmować np. na izolatoria dla lżej chorych. Wie pan, co jest podstawowy­m celem tych obostrzeń? – Zmniejszen­ie mobilności ludzi. Czyli to, aby siedzieli w domach.

– Dokładnie tak. Liczba zakażeń decyduje o zastosowan­ych środkach. A otwarcie hoteli, restauracj­i, siłowni i klubów fitness by tę mobilność zwiększyło. Ludzie zaczęliby znowu przesiadyw­ać w restauracj­ach i barach. I znowu zaczęliby się zakażać. Wydaje się, że na razie wyhamowali­śmy największe przyrosty. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby dzienna liczba zakażonych zaczęła spadać. Musimy wytrzymać, aż zejdziemy do poziomu kontrolowa­nego.

– To znaczy jakiego?

– Wiosną i latem mieliśmy po – okrągło licząc – 300 przypadków dziennie. Skoczyliśm­y na ponad 25 tys., niemal 30 tys. przypadków dziennie. Wróćmy do tego, co było latem, i będziemy mogli mówić o jakiejś formie kontroli epidemii.

– Bijemy za to smutne rekordy zgonów.

– Jesteśmy na poziomie mniej więcej 600 dziennie. Będzie więcej. Za dwa – trzy tygodnie przyjdzie szczyt umieralnoś­ci. Od zakażenia do ostatniej fazy, fazy śmiertelne­j, mijają dwa–trzy tygodnie właśnie. Innymi słowy, dziś obserwujem­y zgony osób zakażonych jakiś czas temu. Jeszcze nie jesteśmy przed pikiem.

– Mamy zatem jakikolwie­k powód do optymizmu?

– Mamy. Taki, że obostrzeni­a sprzed początku listopada zdają się przynosić skutek. Niestety, wciąż bardzo wysokie jest prawdopodo­bieństwo spotkania osoby zakażonej. Poczekajmy do czwartku, piątku, może soboty. Jeśli będziemy mieli mniej – znacząco mniej – przypadków niż w ubiegły czwartek i piątek, bo to są dni szczytowe, to będziemy mogli mówić o jakimś małym sukcesie.

– „Przed nami okres świąt Bożego Narodzenia. Chcę zaapelować, żeby to były spotkania w małym gronie, wśród najbliższy­ch, żeby nie przemieszc­zać się między miastami” – to słowa premiera Morawiecki­ego. Pojedziemy w tym roku na święta?

– Świat się nie zawali, jeśli raz nie pojedziemy na święta. A co, jeśli złapiemy coś, jadąc do domu, i poczęstuje­my tym krewnych? Ja proponuję samorozsąd­ek. Jeśli już musimy jechać, np. aby pomóc samotnym, starszym rodzicom, to przez okres sześciu dni przed wyjazdem zróbmy sobie samokwaran­tannę. A jeśli już pojedziemy, to zróbmy święta w naprawdę wąskim gronie, nie kolędując po wszystkich krewnych i sąsiadach.

– Do tego czasu – na razie – potrwa też zdalne nauczanie.

– Jest permanentn­y problem dzieci i młodzieży. Osoby młode często dobrze, faktycznie bezobjawow­o, znoszą zakażenia, ale roznoszą wirusa. Są więc, mówiąc żartobliwi­e, dwie drogi. Albo zamknąć dzieci w szkołach do nocy, albo kazać im uczyć się w domach. By nie spotykały się z innymi dziećmi. Ten drugi wariant przyjęto – i dobrze.

– Potem zaś dzieci będą miały coś na kształt „ferii” – od 4 do 17 stycznia potrwa przerwa w zajęciach w całym kraju.

– Kiedyś ferie podzielono po to, aby wszyscy zdążyli wyjechać. A teraz wszyscy mają razem, solidarnie siedzieć w domach. To dobre rozwiązani­e. I tak nie byłoby zresztą dokąd wyjechać, skoro hotele i ośrodki mogą być jeszcze zamknięte. Trudno. Trzeba się przemęczyć.

– A kina? Muzea? Instytucje kultury? Też mają być zamknięte?

– Tak. Tak powinno być. Mówiłem o tym wcześniej. Celem obostrzeń jest to, by ludzie jak najmniej się poruszali, by nie spotykali się ze sobą. I to się, na razie, na ten moment, wydaje sprawdzać. I bardzo dobrze. Niech więc tak zostanie.

– Ale „odmrożone” zostaną galerie handlowe.

– Od przyszłej soboty. Bardzo ostrożnie, z ogromnymi rygorami liczby osób na powierzchn­ię. Pełny reżim sanitarny. Wyobraża pan sobie, żeby dzieciaki nie dostały prezentów na święta? Nie skończyłob­y się to najlepiej (śmiech)... Ale mam nadzieję, że ludzie zachowają rozsądek. Coś zaczęło do nich trafiać, widać to na przykład po maseczkach. Jeszcze trochę nam brakuje do optymalneg­o poziomu 95 proc. populacji noszącej maseczki, ale jest na pewno dużo lepiej, niż wyglądało to wiosną i latem, kiedy noszeniem maseczek ludzie nie chcieli się przejmować.

– Minister zdrowia Adam Niedzielsk­i zapowiedzi­ał za to masowe testy przesiewow­e. – Tak, w trzech województw­ach: śląskim, małopolski­m i podkarpack­im. W dwóch pierwszych wyniki nowych zakażeń w ostatnich dniach i tygodniach były bardzo wysokie.

– Jaki jest cel takiego działania?

– Weryfikacj­a systemu nadzoru nad chorobą. Testy przesiewow­e, testy w ogóle robi się nie w celu ograniczen­ia choroby, a zbadania dynamiki rozwoju epidemii na liczbę chorych.

– Jak pan zatem ocenia przedstawi­one rozwiązani­a?

– Ktoś powie, że można było zrobić więcej, a inny – że zrobiono wszystko, co można. Prawda leży pośrodku. Do świąt został miesiąc. Uważam, że premier zachował czas na weryfikacj­ę wyników i możliwość zmiany reakcji. Nie mamy czasowej alternatyw­y, bo epidemia dzieje się tu i teraz, na naszych oczach. Jeśli przyniosą one skutek, to będzie można odrobinę poluzować obostrzeni­a. Daliśmy sobie miesiąc na ewentualne korekty. – I musimy czekać na szczepionk­ę?

– Szczepionk­a będzie wtedy, kiedy będzie.

– Może już za sto dni.

– Jeśli nie, to się najwyżej ten okres przedłuży.

Celem obostrzeń jest to, by ludzie jak najmniej się poruszali, by nie spotykali się ze sobą

 ??  ?? Prof. Włodzimier­z Gut Doradca szefa GIS
Prof. Włodzimier­z Gut Doradca szefa GIS

Newspapers in Polish

Newspapers from United States