ZDANIEM REDAKTORA Komisarz Kaczyński
CCoś niepokojącego dzieje się w ostatnich tygodniach z polską policją. Zamiast stać na straży porządku i chronić obywateli, sama zaczyna siać chaos i staje się niebezpieczna dla tych, których powinna chronić. Absurdalnie duże siły rzucone do ochrony domu Jarosława Kaczyńskiego, antyterroryści po cywilnemu wpuszczeni w tłum pokojowej demonstracji i wymachujący na oślep teleskopowymi pałkami, zamykanie protestujących w kotle, by wszystkich spisać, atakowanie posłanek opozycji gazem łzawiącym, zatrzymania i ataki na dziennikarzy – to tylko kilka scen z ostatniego czasu. I nie są to sceny z jakiejś groteskowej satrapii, ale z demokratycznej – chciałbym w to nadal wierzyć – Polski. To wszystko nie buduje zaufania do formacji, której skuteczność opiera się na społecznym zaufaniu. Wiele lat policja pracowała na to, aby Polacy nie widzieli w niej opresyjnej instytucji skierowanej przeciwko nim. Jeszcze w marcu badania wskazywały, że ufało jej 80 proc. z nas – najwięcej w historii tego typu badań. To jednak szybko może się zmienić, a w zasadzie już się zmienia. Coraz więcej z nas, zwłaszcza tych, którzy nie sympatyzują z rządzącą partią, zaczyna postrzegać policję jako zbrojne ramię PIS. Można to oczywiście zrzucić na karb irracjonalnej niechęci do partii Kaczyńskiego jako takiej, ale tym bardziej zarówno policja, jak i odpowiedzialni za nadzór nad nią politycy powinni dbać o to, by policja nie była zamieszana w spór polityczny i nie uważano jej za armię najemników partii rządzącej. Nieprzypadkowo, jak się wydaje, odkąd wicepremierem ds. bezpieczeństwa został Jarosław Kaczyński i odpowiedzialny jest m.in. za policję, stała się ona bardziej brutalna wobec protestujących przeciwników rządu, bardziej absurdalna w swoich działaniach i kabaretowa w tłumaczeniach się ze środków, których przeciw nim używa. Doprowadzenie policji do takiego stanu jest działaniem antypaństwowym. Ale prezes państwo już chyba dawno ma w nosie.