Schudłem 10 kg
Słynny pogodynek jest przykładem, że COVID-19 to nie żart. Jarosław Kret (57 l.) przeszedł chorobę bardzo ciężko, a zaraz po tym miał rozległe zapalenie płuc. W kryzysowym momencie nie miał siły nawet wstać. – Usłyszałem od lekarzy, że jestem na krawędzi – mówi, cały czas siarczyście kaszląc, w rozmowie z „Super Expressem”.
Kret od półtora miesiąca cierpi z powodu koronawirusa. Gdy choroba go dopadła, przez 10 dni nie wstawał z łóżka.
– Miałem bardzo ostry stan COVID-OWY i w wyniku tego przyszło zapalenie płuc też bardzo ciężkie, rozległe i masywne. Wychodzę z tego. Muszę do końca tygodnia siedzieć w domu. Ale jestem pod opieką lekarzy. Teraz bez przerwy mam jakieś badania – mówi nam.
Gwiazdor w tym tygodniu musiał pojawić się w przychodni, tym samym po raz pierwszy od wielu dni wyszedł na zewnątrz.
– Nigdy w życiu tak ciężko nie chorowałem. Od lekarzy słyszałem, że ja byłem na krawędzi... Nie wiem więc, dlaczego nie wzięto mnie do szpitala – dodaje pogodynek. – Ja nie lekceważyłem wirusa, ale nasza praca wymaga kontaktu z ludźmi. Nawet nie wiem, kiedy się zakaziłem. Nagle dopadła mnie gorączka podchodząca pod 40 st. Leżałem, będąc w kontakcie z lekarzami. Czekałem, aż przejdzie. Człowiek nie ma na nic sił. Ja tylko piłem wodę i prawie nic nie jadłem. Schudłem 10 kg. Zrobienie sobie kanapki to w ogóle nie wchodziło w grę – opisuje Kret.
Dziś jego stan jest stabilny. Pogodynek ma nadzieję, że w grudniu wróci do pracy.
– Życzę wszystkim zdrowia! Uważajmy na siebie! – apeluje do naszych Czytelników.