ROBA zieci
w najmłodszych++
dwa dni to narastający ból, gorączka i wysypka. Lekarka z przychodni wypisuje skierowanie do szpitala.
– Trafiamy z córką do izolatki, tam kolejne testy na COVID-19, tym razem ja też jestem wymazana. Przychodzą wyniki, jesteśmy ujemne. A Zuza kolejny dzień ma 40 st. gorączki. Bolą ją brzuch, plecy, nogi, szyja. Wysypki jest coraz więcej, ma kolor intensywnej czerwieni. Nie można jej dotknąć, ma taką przeczulicę. Serce mi się kraja, jak na to patrzę, najgorsza jest bezradność – opisuje matka. Badania wykluczają zapalenie wyrostka, szkarlatynę. W opłucnej dziewczynki jest woda, serce osłabione, wybroczyny na dłoniach i stopach, obrzęk jamy ustnej, bardzo silny stan zakażenia organizmu.
Ostatecznie po wynikach testów na obecność przeciwciał na COVID-19 pada diagnoza: PIMS-TS, czyli pediatryczny wieloukładowy zespół zapalny tymczasowo związany z zakażeniem koronawirusem. – Okazuje się, że córka przeszła COVID-19 4–6 tygodni wcześniej.
Faktycznie miała wtedy lekkie przeziębienie – mówi Katarzyna.
Lekarze zastosowali wlewy z immunoglobuliny. Już po pierwszych dawkach Zuza poczuła się lepiej. Po 16 dniach wróciła z mamą do domu. Ale musi być pod stałą kontrolą, co jakiś czas wracać do szpitala na badania.
– PIMS-TS pojawia się u dzieci kilka tygodni po zakażeniu koronawirusem. U niektórych dochodzi wtedy do nadmiernej zapalnej reakcji obejmującej cały organizm. Przebieg choroby jest różny – od łagodnej do bardzo ciężkiej postaci, wymagającej leczenia na oddziale intensywnej terapii i stosowania specjalistycznych leków, tlenoterapii lub nawet wentylacji mechanicznej. Od lipca 2020 r. hospitalizowaliśmy 25 takich pacjentów. Najmłodsze dziecko, u którego zdiagnozowaliśmy PIMS-TS, miało dwa lata, najstarsze ma prawie 15 lat – mówi dr Elżbieta Berdej-szczot, pediatra i immunolog z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.