Na parkiecie powalczą potem będą kolegami
Koronawirus pokrzyżował plany polskiego pięściarza
Hit kolejki w Pluslidze siatkarzy. W głównych rolach kadrowicze z Zaksy i Skry
Wsiatkarskiej Pluslidze zespoły odrabiają powoli zaległości i z małymi wyjątkami koronawirusowymi (ostatnio w Jastrzębiu) udaje się rozgrywać niemal pełne kolejki spotkań. Hitem najbliższej jest starcie tradycyjnych potęg ligowych, które w ostatnich latach zdobyły większość tytułów mistrzowskich – Zaksy Kędzierzyn ze Skrą Bełchatów.
Mecz dzisiaj o 11.30 w Kędzierzynie, a goście spróbują dokonać czegoś, co nie udało się nikomu w tym sezonie – pokonać Zaksę. Gospodarze niedawno powrócili po przerwie koronawirusowej, Skra też ma ją już za sobą.
– Po kwarantannie brakuje sił – komentuje dla „SE” mistrz olimpijski i mistrz świata Ryszard Bosek (70 l.). – Pierwsze mecze po koronawirusie gra się na świeżości, ale potem przychodzi obciążenie treningowe i budowanie formy od nowa w trakcie sezonu, a to daje w kość.
W meczu Zaksy ze Skrą zobaczymy wielu kadrowiczów, a jedna z ciekawszych rywalizacji będzie miała miejsce między środkowymi. Kuba Kochanowski (23 l.) poprzednio grał w Skrze, a teraz jest podporą Zaksy, a jego kolega z reprezentacji Mateusz Bieniek (26 l.) kilka lat spędził w Kędzierzynie, a obecnie występuje w Bełchatowie.
– Taka dodatkowa mobilizacja w grze przeciwko byłej drużynie na pewno się pojawia, zawsze chce się pokazać, że po przejściu do nowego klubu gra się jeszcze lepiej – uważa Bosek. – To nakręca motywację, mecz też robi się przez to lepszy. Gracze najpierw na parkiecie walczą twardo przeciwko sobie, ale potem znowu są kolegami, mają przecież także wspólny reprezentacyjny cel.