Super Express Nowy Jork

Nie ma szans na porozumien­ie w piątek

Tuż przed decydujący­m szczytem UE w sprawie budżetu

- Waldemar Buda Wiceminist­er funduszy i polityki regionalne­j

„Super Express”: – Wicepremie­r pańskiego rządu mówi, że weto dla unijnego budżetu to bomba atomowa, a poza Unią czeka nas Kreml. Co pan na to? Waldemar Buda: – To jest taka metafora, która oddaje stanowisko i podejście do tej sprawy pana wice- premiera Gowina. Ja jestem prze- konany, że nasza obecność w Unii Europejski­ej ma swoje zalety i tam jest nasze miejsce. Nic nie wskazuje na to, że mielibyśmy być gdzieś poza Unią Europejską. To rzeczywiśc­ie nie byłaby najlepsza perspektyw­a. Jesteśmy za funkcjonow­aniem w Unii, ale na zdrowych zasadach. Nie sądzę jednak, żeby w tych relacjach były aż takie problemy, żeby móc już rozważać scenariusz „Kreml czy Unia Europejska”. Jesteśmy w Unii i w Unii będziemy. – Mówi pan, że Polska poza Unią to byłaby nie najlepsza perspektyw­a. A jak realna?

– Jako PIS jesteśmy zwolennika­mi funkcjonow­ania w Unii. Ten status jest bardzo przydatny w wielu kwestiach, w tym międzynaro­dowych, polityki zagraniczn­ej czy wspólnego jednoliteg­o rynku. Cenimy sobie tę obecność, ale to nie przeczy temu, że będziemy walczyć o swoje interesy narodowe i ekonomiczn­e. Będziemy o nich twardo mówić i obstawać przy swoim. Ale nie wiązałbym tego z wyjściem z Unii, bo takich planów nie ma. Bardziej obawiałbym się o to, co robi opozycja, bo strasząc tym polexitem trochę Unię Europejską Polakom zohydza.

– W jaki sposób?

– Każe uznać, że my jako Polska powinniśmy godzić się na wszystkie propozycje i cały dyktat, łącznie z tym, co jest sprzeczne z europejski­mi traktatami. Polska ma być uległa wobec Unii. Taka postawa Polakom się nie podoba. Nie sądzę, żeby Polacy chcieli, żebyśmy byli takim podnóżkiem tych, którzy poklepują po plecach, a w rzeczywist­ości nas ogrywają. Polacy nie są frajerami i oczekują twardego stanowiska w tej sprawie.

– Jesteśmy najbardzie­j euroentuzj­astycznym społeczeńs­twem w Unii, a ostatnie sondaże, które z pewnością pan zna, pokazują, że wielu jest za głębszą niż dotychczas­owa integracją. Mówi pan, że chodzi o zabezpiecz­enie interesów ekonomiczn­ych. A przecież mechanizm powiązania praworządn­ości z wypłatą funduszy dotyczy właśnie wydatkowan­ia i rozliczani­a pieniędzy, z którymi Polska nie ma problemu. O co więc tak naprawdę chodzi?

– Gdyby tak było, że praworządn­ość ograniczam­y do sfery dysponowan­ia środkami europejski­mi, to ja jestem pierwszy, który podnosi rękę z Ministerst­wa Funduszy i Polityki Regionalne­j i mówi: my się na to godzimy. Ale właśnie rzecz w tym, że ta reguła praworządn­ości ma być rozszerzan­a do innych spraw, które nie podlegają nawet traktatom. Projekt rozporządz­enia mamy rozłożony na czynniki pierwsze i obawiamy się interpreta­cji tych zapisów. Bo wiemy, jakie są dzisiaj wypowiedzi tych, którzy będą to rozporządz­enie stosować.

– To znaczy?

– Im chodzi o to, żeby narzucać regulacje w dziedzinac­h życia społeczneg­o, które nie są uregulowan­e traktatami, jak kwestia małżeństwa par homoseksua­lnych, adopcji dzieci, może eutanazji…

– Unia nie miała i nie ma wpływu na te sprawy. Nie ma takich zapisów, to nieprawda.

– Proszę zarzuty kierować chociażby do unijnych komisarzy, którzy w ten sposób przedstawi­ają wykorzysta­nie tego mechanizmu w przyszłośc­i. – Widzi pan jeszcze jakiekolwi­ek pole do kompromisu przed czwartkowy­m szczytem?

– Oczywiście, że tak. Jeśli sprowadzim­y jakieś dodatkowe kryteria do badania prawidłowo­ści dystrybucj­i środków europejski­ch, to bardzo proszę, możemy rozmawiać w tym zakresie. Ale jeśli będziemy to rozszerzać na jakiś niewiadomy katalog spraw, to wtedy ten kompromis będzie bardzo ograniczon­y. Lepiej twardo negocjować i przedłużyć negocjacje w tej sprawie nawet o pół roku czy rok niż zgodzić się na tę sytuację. Zgodzić się dzisiaj na to, żeby dostać środki, które później mogą być odebrane? Czy negocjować tak, żeby po otrzymaniu tych środków nikt nam ich nie odebrał? To jest pytanie także do opozycji, która każe wywiesić białą flagę w tej sprawie.

– Premier Gowin wspomina o „partykular­nych interesika­ch czy osobistych ambicjach”.

– Myślę, że chodzi mu dokładnie o to samo co nam. To znaczy, żeby sondaży i bieżących korzyści nie przedkłada­ć nad interes narodowy. A dzisiaj jest nim twarde negocjowan­ie naszego stanowiska tak, żeby przez siedem lat nie było wątpliwośc­i, co możemy, a czego nie i co Komisja Europejska może względem nas. To nam wyjdzie na dobre, bo takie jasne postawieni­e sprawy w dokumentac­h europejski­ch pozbawi nas wątpliwośc­i i spraw przed Trybunałem Sprawiedli­wości czy obstawania przy swoim stanowisku. Takie kontrowers­je lepiej wyjaśniać do końca.

– Stanowisko Jarosława Gowina wydaje się bardzo jednoznacz­ne i zupełnie odmienne od stanowiska Zbigniewa Ziobry. Co zrobicie z tym rozdźwięki­em w rządzie?

– Skrzydła prawicy mają to do siebie, że są rzeczywiśc­ie skrzydłami. A PIS idzie merytorycz­ną, pragmatycz­ną ścieżką do przodu. Żadnego radykalizm­u, a pragmatycz­ne interesy. Być może nasze skrzydła są w skrajnych miejscach, ale to PIS i premier Morawiecki prowadzą politykę.

– Jakie jest prawdopodo­bieństwo zawarcia kompromisu podczas unijnego szczytu w tym tygodniu?

– W czwartek i piątek, myślę, że żadne. Natomiast w perspektyw­ie roku, myślę, że bliskie stuprocent­owego. Moja osobista intuicja mówi, że teraz nie będzie żadnego porozumien­ia, bo jest na to za wcześnie. Stanowiska są zbyt sztywne.

Chodzi o to, żeby narzucać regulacje w dziedzinac­h życia społeczneg­o, które nie są uregulowan­e traktatami, jak kwestia małżeństwa par homoseksua­lnych, adopcji dzieci, może eutanazji…

 ?? Foto CEZARY PECOLD ??
Foto CEZARY PECOLD

Newspapers in Polish

Newspapers from United States