Straciła dziecko Piotra
Agnieszka Woźniak-starak (42 l.) wylała morze łez
Agnieszka Woźniak- -Starak (42 l.) przeszła w życiu naprawdę wiele. W sierpniu zeszłego roku w tragicznym wypadku zginął jej mąż Piotr Woźniak-starak (†39 l.). Dopiero dziś gwiazda odważyła się opowiedzieć o tamtych wydarzeniach i zdobyła się na wstrząsające wyznanie. W trakcie ich małżeństwa udało jej się zajść w ciążę. Niestety, prezenterka poroniła z powodu wady genetycznej płodu.
Agnieszka Woźniak-starak kilkukrotnie mówiła, że nie chce mieć dzieci. Okazuje się, że prawda jest zupełnie inna. Dziennikarka po prostu unikała tematu, bo traciła swoje ciąże. Ojcem pierwszego dziecka był jej ówczesny mąż Adam Badziak.
– Parę lat temu poroniłam w szóstym tygodniu. Nie planowaliśmy z moim byłym mężem tej ciąży, ale bardzo się oboje cieszyliśmy i bardzo oboje przeżyliśmy to, co się później zdarzyło. I może to właśnie był początek końca mojego małżeństwa. Potwornie to przeżywałam. A potem jak człowiek słyszy: „ona nie lubi dzieci, ona nie chce mieć dzieci, woli karierę”. Nie chcę tłumaczyć się przed ludźmi, którzy zadają takie pytania i tak mnie oceniają. Bardzo chciałam, ale nie wyszło – mówiła Agnieszka w 2016 r.
Dziś, po czterech latach, ujawniła, że ten koszmar się powtórzył. Będąc już żoną Piotra Woźniaka-staraka, znów poroniła.
– Od czasu tamtego wywiadu mnóstwo się w moim życiu zmieniło i zdarzyło, jestem w stanie zrozumieć ból kobiet, gdy tracą ciążę, bo sama przeszłam przez to niejednokrotnie. Podobnie jak miliony innych kobiet. Moja druga ciąża miała wadę genetyczną. Nie musiałam podejmować decyzji o aborcji, bo życie zdecydowało za mnie – wyznała Agnieszka w magazynie „Pani”.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie z którym kobiety będą musiały rodzić dzieci, które nie mają szans na przeżycie, załamał prezenterkę.
– To jest ogromna tragedia. Wydaje mi się, że jestem silna, ale nie wiem, czy poradziłabym sobie, gdyby ktoś mi kazał donosić taką ciążę. Bo to jest dla kobiety podwójny dramat. Najpierw musi pogodzić się z tym, że nie zostanie mamą, a potem jeszcze przed nią miesiące czekania na poród i pogrzeb – zauważa Agnieszka.