Plan szczepień na kilka lat
„Super Express”: – Pierwsze szczepienia przeciw koronawirusowi już za nami. Jednak Polacy pozostają sceptyczni wobec szczepionki. Tłumaczą swoje obiekcje tym, że samo szczepienie nie chroni ich przed ponownym zachorowaniem na COVID-19. Ustalmy raz na zawsze. Jak długo pozostaniemy odporni, jeśli zdecydujemy się zaszczepić? Marcin Jachimiak: – Wedle dostępnych badań naukowych przeciwciała utrzymują się przeciętnie przez zaledwie trzy–cztery miesiące i zdarzały się ponowne zachorowania. Musimy pamiętać, że szczepionka nigdy nie uodparnia na zakażenie. Ona uczy nasz organizm, jak skuteczniej walczyć z drobnoustrojem. Dzięki czemu przechodzimy ewentualne zachorowanie znacznie łagodniej, a także w przypadku większości przypadków nie rozwijamy stadium zakaźnego, czyli nie jesteśmy w stanie zakażać dalej. – Tajwan postanowił nie kupować szczepionki na koronawirusa. Tamtejsi medycy twierdzą, że szczepionka Pfizera jest innowacją i jej działanie zbyt mocno ingeruje w DNA. Według Tajwańczyków skutki uboczne szczepionki mogą nieść ze sobą obciążenia genetyczne. Jak to w końcu jest?
– Szczepionki MRNA są ,,nowym typem”, który w ramach rozwoju technologii i nauki może przynieść nam ogromne korzyści, być może nawet pozwoli stworzyć szczepionkę uniwersalną na grypę czy leczyć choroby genetyczne. Nie testowano jej nigdy w tak ogromnej skali i nie wiemy, jakie będzie miała skutki. Skala jest właśnie zasadniczym podniesieniem, bo badania były wykonywane na grupie kilku-kilkunastu tysięcy osób w krótkim czasie. Załóżmy jednak czarny scenariusz, że 1 na 250 000 szczepionek daje najgorsze powikłanie, czyli zgon. Wyszczepiając wszystkich, mielibyśmy około 150 przypadków w Polsce, a w Europie 3000. Przypomnijmy, ile ofiar zgładził COVID w Polsce i Europie? 25 000 w kraju, w Europie 400 000! Czy muszę zatem pytać, czy warto podjąć ryzyko? 400 000 vs 3000? No właśnie. Ja niestety widzę inny problem. – Jaki?
– Na zajęciach z epidemiologii uczono mnie, że szczepienie ma sens, jeśli wyszczepimy jakieś 85–90 proc. populacji. Chodzi o to, aby wywołać u ludzi kontrolowane zachorowanie, wtedy i tylko wtedy nabieramy odporności stadnej.
– Czy wśród medyków chętnych do szczepień jest 85–90 proc.?
– Nawet wśród medyków chętnych jest mniej niż 20 proc.
– Z czego to wynika? Zachęcają Polaków do szczepień, a sami ich unikają…
– Tak jak wcześniej wspomniałem. Nie wiemy, czym, gdzie i kiedy właściwie będziemy szczepieni. My też chorujemy, są wśród nas osoby starsze, w ciąży, planujące ciąże, czy takie z chorobami przewlekłymi. Mam ogromne wątpliwości również co do Narodowego Planu Szczepień.
– Dlaczego?
– Powinniśmy nie tylko zaszczepić 85–90 proc. społeczeństwa, lecz także zrobić to jak najszybciej.
– Jak najszybciej, czyli?
– Najlepiej w ciągu kilku dni lub maksymalnie w trzy miesiące.
– To chyba niemożliwe…
– Plan rządu nawet matematycznie wykonalny jest w kilka lat. W formie zaproponowanej przez rząd taki plan, wymagający ogromnej logistyki, nie przyniesie oczekiwanych skutków. – Skoro twierdzi pan, że rządowy pomysł nie przyniesie skutków, co zrobić, aby Polska sprawnie przeszła przez proces szczepień? – Znacznie lepiej byłoby poczekać na odpowiednią liczbę dawek, z wyprzedzeniem kilkumiesięcznym zaplanować np. trzydniowe zatrzymanie całego systemu opieki medycznej. Poza fragmentami, których się zatrzymać nie da. Przeszkolić całą kadrę medyczną i w ciągu trzech dni, pracując 24/7 wyszczepić wszystkich. Następnie operację powtórzyć za miesiąc. Byłoby logicznie, sensownie, możliwie najskuteczniej.