Rok szans przed polskim tenisem
Radosław Szymanik, który przez 12 lat pełnił funkcję kapitana kadry Polski w Pucharze Davisa, dziś szkoli talenty w USA i pracuje nad dużym projektem tenisowym w Polsce. Cieszą go sukcesy Igi Świątek i prognozuje, że w 2021 r. odniesiemy w tym sporcie jeszcze większy sukces. „Na olimpiadzie w Tokio stać nas na walkę o medal w singlu, deblu i mikście” – wylicza mieszkający pod Nowym Jorkiem trener. „Super Ekspress”: – Panie Radosławie, rok 2020 był dziwny dla wszystkich. Jak bardzo niecodzienny był dla pana osobiście?
Radosław Szymanik: – W porównaniu z 2019 obecny rok był kompletnie inny. Przede wszystkim kierownictwo Polskiego Związku Tenisa w sposób nieelegancki i nietaktowny podziękowało mi za 12-letnią współpracę w charakterze kapitana kadry Polski w Pucharze Davisa. Moja umowa została rozwiązana jednostronnie przez związek i obecnie jest to kwestia do wyjaśnienia przez inne organy. To również sprawiło, że nie podróżuję tak wiele jak w ubiegłym roku. Mam więcej czasu na zajęcia indywidualne z moimi zawodnikami w USA. Nie ma tylu rozłąk i jestem z nimi niemal na co dzień. Mam też więcej czasu dla rodziny i to jest na duży plus.
– Podobno skupia się – pan także nad pewnym dużym projektem tenisowym w Polsce?
– Tak, ale nie chcę zdradzać szczegółów poza tym, że będzie to bardzo prężnie działający klub z dużym potencjałem. Będę z nim bardzo mocno związany. Obecnie poświęcam temu mnóstwo czasu. Jest to głównie praca umysłowa dotycząca budowania elementów, jak klub ma działać i wyglądać. Efekty tej pracy będzie można zobaczyć już wkrótce.
– Chcąc zapytać o polskich zawodników w 2020 r., trzeba zacząć od Igi Świątek. Czy pana zdaniem jej zwycięstwo w Paryżu to największy sukces polskiego tenisa w historii? – Z pewnością był to największy sukces indywidualny i jednoturniejowy. Wygranie Wielkiego Szlema to ogromne osiągnięcie, bo choć w przeszłości o to samo pokusił się Łukasz Kubot, to w singlu nie udało się zwyciężyć żadnemu polskiemu tenisiście lub tenisistce. Ale nie należy zapominać o innych postaciach: choćby o Agnieszce Radwańskiej, która przez wiele lat była w ścisłej czołówce światowej, grała o tytuły i zdobywała mistrzostwo WTA. Trzeba pamiętać o świetnej karierze Wojtka Fibaka. O Marcinie Matkowskim i Mariuszu Fyrstenbergu, którzy swoimi wynikami propagowali nasz sport. Mamy też Huberta Hurkacza, który jest tuż poza najlepszą „30” w ATP, co w tenisie męskim jest naprawdę wybitnym wynikiem. Oczywiście wszyscy teraz porównują go do Igi i wytykają mu, że Iga już wygrała turniej, a on nie. Ale każdy rozwija się indywidualnie i w przypadku Huberta trzeba trochę poczekać. Najlepszy sezon w karierze miała także Magda Linette, która do połowy roku grała świetnie. W lutym wygrała Thailand Open, a potem doszła do trzeciej rundy US Open. Stała się naszą solidną jedynką i pojawiły się głosy, że będzie kolejną Radwańską. Uważam, że teraz, kiedy to brzemię przeszło na Igę, Magda pokaże pełnię swoich możliwości. – Jakie może być pokłosie triumfu Świątek w Polsce?
– Właśnie z uwagi na jego kaliber ten sukces będzie miał wielki dodatni wpływ na przyszłość i popularyzację naszej dyscypliny. Pociągnie za sobą cały łańcuch zdarzeń nie tylko sponsorskich, bo będzie łatwiej zdobyć finansowanie. Już teraz wzrasta zainteresowanie tym sportem. W czasie pandemii ludzie zauważają, że tenis to sport bezpieczny, jest przestrzeń, jest odległość między zawodnikami, dlatego w klubach rejestruje się coraz więcej dzieci. Na dodatek Iga stała się magnesem dla młodych zawodników, bo udowodniła, że wielki sukces można odnieść, nawet chodząc do szkoły i trenując w naszym kraju. Młodzi dostali od Igi dodatkową energię i wiarę w siebie.
– Ale nie należy zapominać, że odpowiednie środowisko do trenowania to jedna rzecz, ale ciężka praca to druga, prawda?
– Tak. Ciężka praca i jej odpowiednia organizacja. Tata Igi bardzo szybko zbudował jej team i teraz widać, że taka ścieżka rozwoju powinna być powtarzana. Im szybciej się o to zadba, tym szybciej młody zawodnik czy zawodniczka mogą dojrzeć i można ich będzie zabezpieczyć. Oczywiście problemem są pieniądze, bo to dużo kosztuje. W sztabie znajduje się nie tylko trener tenisowy, ale i trener od przygotowania fizycznego, psycholog, fizjoterapeuta i jeszcze ileś osób, które może nie podróżują z teamem, ale czuwają nad rozwojem. Matematyka nie kłamie. Każda z tych osób zarabia i trzeba mieć z czego je opłacać nie przez rok, ale przez całe lata. Dlatego pomoc z różnych źródeł finansowania: od narodowego związku, sponsorów i agencji menedżerskich jest bardzo ważna szczególnie na początku. Nikt nie jest w stanie udźwignąć tego indywidualnie. Sama Iga do niedawna była pod kreską. Koszty jej osiągnięć były dużo większe niż to, co zarabiała. Nawet grając już w turniejach WTA ciągle trzeba było dokładać do interesu. Ale wreszcie udało się i Iga otworzyła okno na świat możliwości. Mam nadzieję, że to zmieni systemowe podejście do finansowania karier, bo jeśli chodzi o potencjał ludzki, to ten akurat mamy.
– Czego można się spodziewać po Idze w 2021 r.?
– Wszyscy wiemy, że jest uzdolniona i ma wielki arsenał zagrań. Jest sprawna i silna. Pozostaje kwestia, jak sobie poradzi z odpowiedzialnością i oczekiwaniami, bo przecież teraz to na nią zwrócone będą oczy całej sportowej Polski. Nie zapominajmy też, że tenis to specyficzna dyscyplina. Trzeba przez cały czas podróżować, zmieniać strefy klimatyczne i nawierzchnie. Co tydzień trzeba się sprawdzać i w innych warunkach walczyć o trofea, punkty w rankingu i pieniądze. Uważam, że stać Igę na rozegranie dobrych meczów w Wielkich Szlemach i zadomowienie się w pierwszej „20”. Pewnie wygra jakieś turnieje WTA i będzie się piąć w górę rankingu, ale czy wygra Szlema – czego jej naprawdę życzę – tego nie wiem.
– Oprócz szlema będzie także szansa na ugranie czegoś na igrzyskach olimpijskich. Czy Polska będzie miała wreszcie upragniony medal w tenisie?
– Te igrzyska będą inne niż zazwyczaj. Nie sądzę, że odbędą się one przy stuprocentowym udziale publiczności. Raczej będzie to spektakl telewizyjno-internetowy do obejrzenia w każdym zakątku świata. Szanse na medal są, bo w grze wciąż są Łukasz Kubot, Hubert, Iga i Magda. Mamy więc szanse w grze singlowej, deblowej czy w mikście. Myślę, że ten medal jest w naszym zasięgu.
– A co z zapleczem? Który z juniorów może błysnąć w 2021 r.?
– Takim zawodnikiem jest Kacper Żuk. W 2021 r. może ugrać coś dużego i dobić się w okolice 100-, 150. miejsca w ATP. Już teraz jego starty są solidne, jest bardzo odpowiedzialny i ma wszystko poukładane. Ma dobrego trenera i współpracuje z tym samym fachowcem od przygotowania fizycznego co Hubert Hurkacz. Innym nazwiskiem moim zdaniem będzie Jasza Szajrych. To młody człowiek, który ma dużo talentu i przy odpowiednim nastawieniu za dwa, trzy lata to może być jeden z naszych czołowych zawodników.