Celem rządu powinna być ochrona ludzi, nie systemu
Przedsiębiorcy nie chcą przestrzegać rządowych obostrzeń, bo walczą o swoje przetrwanie – mówi Andrzej Sadowski
„Super Express”: – Wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział, że przedsiębiorcy, którzy wbrew obostrzeniom otworzą swoje biznesy, nie otrzymają pomocy od rządu. Jednak m.in. górale, którzy zapowiadają nieposłuszeństwo obywatelskie, zdają się nie przejmować groź- bami lidera Porozumienia. Słusznie? Dr Andrzej Sadowski: – Doszliśmy do momentu, gdy przedsiębiorcy mimo gróźb rządu decydują się na to, aby otworzyć swoje biznesy. Jeśli przedsiębiorcy nie obawiają się nalotu służb sanitarnych i policji oraz nie przestraszyli się utraty świadczeń, to znak, że są niezwykle zdeterminowani do tego, aby walczyć o swoje przedsiębiorstwa i tak naprawdę o swoje przetrwanie.
– Jednak rząd podnosi argument, że otwierając miejsca, które zostały zamknięte wskutek lockdownu, przedsiębiorcy przyczyniają się do transmisji wirusa. Być może przedsiębiorcy powinni jeszcze trochę poczekać?
– Celem rządu powinna być ochrona ludzi, a nie systemu. Jeśli chronimy system, a nie ludzi, zaczyna się robić niebezpiecznie. Rząd musi zdać sobie sprawę z sytuacji, w której znaleźli się przedsiębiorcy. Nadal nie ma konkretnych wytycznych w kontekście otwarcia zamkniętych biznesów.
– Wielu przedsiębiorców twierdzi, że politycy od początku pandemii koronawirusa wprowadzają chaos informacyjny, z którego bardzo często trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pan też tak uważa?
– Chaos informacyjny, którego co dzień doświadczamy, jest absolutnie nie na miejscu. Przedsiębiorcy słusznie zauważają, że rząd przekazuje ważne decyzje w atmosferze niespójności. Jednego dnia biznesy są otwarte. Drugiego dnia już nie. Przedsiębiorcy nigdy nie wiedzą, kiedy rząd postanowi zamknąć lub otworzyć ich biznesy. Do tej pory nie ma żadnych wytycznych, które ukażą, iż dane restrykcje mają jakiekolwiek zastosowanie i potwierdzenie ich sensu w rzeczywistości.
– To znaczy?
– Jeżeli rząd uważa, że zamknięcie gastronomii ma sens, to powinien pokazać dane, które to potwierdzą. Jednak tak się nie dzieje. W związku z tym ludzie są przerażeni, bo nie wiedzą, co dalej.
– Czy przedsiębiorcy mają prawo czuć żal do rządu z uwagi na to, co się dzieje? Wygląda bowiem na to, że większość małych i średnich przedsiębiorców nie ufa rządowi.
– Tak jak powiedziałem: przedsiębiorcy są zdesperowani. Utracili wiarę w sprawczość polskiego rządu. Proszę sobie przypomnieć decyzję o zamknięciu lasów. Rząd zamknął lasy z niezrozumiałych pobudek. Nie analizując sytuacji. Tak samo jest z przedsiębiorcami.
Rząd nie analizuje ich sytuacji. Nie sprawdza, jakie rozwiązania można wdrożyć, aby było lepiej. Zamiast chronić zagrożone grupy, zamyka wszystkich w domach. Tak było przy okazji pierwszego lockdownu.
– Wielu Polaków uważa, że gdyby przedsiębiorcy nie upomnieli się o swoje, to żadnych tarcz by nie było. Naprawdę? – To prawda. Kiedy przedsiębiorcy zaczęli upominać się o jakąś pomoc, dopiero wtedy rząd zaczął się nad tą pomocą zastanawiać. Do tego czasu nikt o takiej pomocy nie wspominał. Przedsiębiorcy byli zmuszeni alarmować o swoich dramatach ekonomicznych. Mimo że urzędy już wtedy wiedziały, jak zmieniają się przychody polskich przedsiębiorców. To nie była tajemna wiedza. Jednak aby ukazać politykom, że jest źle, rodzimi przedsiębiorcy musieli dobijać się do odpowiednich ministrów. To była walka o swoje. Tak naprawdę ta sytuacja pokazała ważną rzecz. – Jaką?
– Polacy to pracowity naród, który żyje z pracy. Nie z zasiłków. To praca jest podstawą dobrobytu. Wbrew temu, co twierdzą politycy, którzy często starają się deprecjonować wkład przedsiębiorców w funkcjonowanie gospodarki.
Jeżeli rząd uważa, że zamknięcie gastronomii ma sens, to powinien pokazać dane, które to potwierdzą. Jednak tak się nie dzieje. W związku z tym ludzie są przerażeni