Zrobiłem imprezę, ale nikt nie przyszedł
Piotr Żyła znów zrobił show przed kamerami. W dniu 34. urodzin błyszczał przed kamerami, rzucał żart za żartem. To był „Pieter”, jakiego znamy i lubimy! – Urodziny? Fajnie było. Zaprosiłem ludzi, ale nie przyszli – żartował, nawiązując do pustych trybun w Zakopanem. – 34. urodziny się raz w całym życiu obchodzi. Nikt nie chciał przyjść, nikt mnie nie lubi – śmiał się Żyła.
– To jest bażancica. Złota bażancica! – rzucił Piotr Żyła, trzymając w ręku Złotego Bażanta, którego otrzymał od dziennikarzy TVP. W konkursie drużynowym osiągnął kapitalne wyniki 136 i 137 m. Również dlatego w strefie wywiadów tryskał dobrą energią. – Nie czułem, że sypie i wieje, niektórzy jednak mieli z wiatrem problemy. Wertało raz z boku, raz z tyłu. To było nie do upilnowania. „Poprószywał” śnieg, ale jest zima, to musi padać. Bo jakby nie sypał, to by nie było zimy he, he, he. Rozczarowania nie ma. Walczyliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. Jest pięknie, magicznie, brakuje trochę tych trąbek. Zawsze super się stoi na podium. Jest bajka! – dodał.
Piotr Żyła nie wystąpił w niedzielnym konkursie indywidualnym z powodu dyskwalifikacji w kwalifikacjach (z powodu niewymiarowego kombinezonu). Nie wyglądał jednak na przybitego tą sytuacją.
– Ten materiał się naciąga. Jak się poje więcej, to się ma więcej, jak się poje mniej, to się ma mniej. Przy niedzieli sobie pojem, legnę na kanapie, wypcham brzuszek i będzie magicznie, he, he, he. Niedziela wolna, schabowy, bażant i będę kibicował he, he, he. Nie no, wolałbym skakać. Ale cóż siędnę se na kanapie i będę oglądał – opowiadał po konkursie drużynowym.