ZDANIEM REDAKTORA
Wielkie kuszenie Gowina. I co dalej?
KKtoś ostrzegał kiedyś przytomnie, by uważać, o czym się marzy, bo marzenia mają to do siebie, że czasami się spełniają. Po stronie opozycyjnej i jej kibiców coraz wyraźniej słychać głosy, że trzeba zawalczyć o duszę Jarosława Gowina, by wyciągnąć jego samego i jego posłów z koalicji, obalić w ten sposób rząd PIS, powołać opozycyjny rząd techniczny, rozpisać nowe wybory i uleczyć Polskę z raka kaczyzmu. Czy ci, którzy śnią te sny o potędze, wiedzą, co chcą na siebie ściągnąć? Wykolejenie rządu PIS teraz, w czasie niekończącej się pandemii, i przejęcie władzy z całym dobrodziejstwem inwentarza to przede wszystkim skazanie się na krytykę za nieskuteczność państwa w obliczu koronawirusa. Jasne, PIS popełnił w walce z pandemią mnóstwo niewybaczalnych błędów, ale gros koronawirusowego koszmaru wynika z systemowej słabości państwa i lat zaniedbań, których nie da się odwrócić kilkoma decyzjami rządu. Będą się one ciągnąć za nami długo po tym, gdy ostatni Polak zostanie zaszczepiony. Opozycja nie jest w sytuacji Joego Bidena, któremu wystarczyło wprowadzić nakaz noszenia maseczek i zrobić cokolwiek w walce z pandemią, bo Donald Trump nie zrobił w tej sprawie nic. PIS walczy nie tylko z własną niekompetencją, ale też imposybilizmem, jakby to nazwał Jarosław Kaczyński, państwa i jego instytucji. Wszystkie problemy, które dziś mamy, stałyby się z dnia na dzień odpowiedzialnością obecnej opozycji, której triumfalne przejęcie władzy szybko zakończyłoby się frustracją i jej polityków, i Polaków. Nawet jeśli opozycja skutecznie przekonywałaby, że „przez ostatnie sześć lat Polki i Polacy” cierpieli z rąk PIS, to mogłaby mieć problem z utrzymaniem się u władzy więcej niż przez jedną kadencję. Wyraźnie brakuje jej nadal porywającej opowieści o Polsce bez PIS. Nie jest dziś bowiem pytaniem „czyja Polska”, ale „jaka”. Kaczyński potrafił taką opowieść stworzyć i, mimo dość ponurego bilansu swych rządów, nadal potrafi działać na wyobraźnię swoją narracją o prospołecznej rewolucji, którą przeprowadził. Na długo zresztą pierwsze kilka lat rządów PIS będą się Polakom dobrze kojarzyły ze względnym wzrostem dobrobytu i stabilizacji życiowej. Jeśli opozycja czegoś podobnie skutecznego z siebie nie wykrzesze, nawet w opozycji PIS będzie mógł odwoływać się do nostalgii za swoimi rządami. A ponieważ żadne wybory nie zmiotą go całkowicie ze sceny politycznej, będzie miał dobry punkt wyjścia do powrotu do władzy. Na miejscu opozycji byłbym więc ostrożny w kuszeniu Jarosława Gowina. Na ich szczęście nic nie wskazuje na to, by miało się ono udać.