Młodzi dali zwycięstwo PIS i młodzi je odbiorą
Krzysztof Śmiszek w „Expressie Biedrzyckiej”:
„Super Express”: – Sobotnia konwencja to młodzi aktywiści, trzej tenorzy Lewicy i mnóstwo postulatów. Co dziś dla państwa jest najważniejsze?
Krzysztof Śmiszek: – Patrząc na to, jak zmienia się poparcie dla Lewicy i jakie grupy społeczne popierają lewicowe postulaty, to bezdyskusyjne jest, że naszym odbiorcą są głównie ludzie młodzi. Mamy bardzo wysoki skok w ostatnich latach, jeśli chodzi o ich poparcie i nawiązanie dialogu, jest to czymś zupełnie naturalnym. Ta konwencja była wyjątkowa, bo politycy z Sejmu czy europarlamentu oddali głos właśnie młodym, którzy sprowadzają nas na ziemię i mówią, co jest dla nich ważne. – A co jest najważniejsze?
– Ważna jest dla nich wolność – decydowania o swoim życiu, o tym, jak chcą żyć, z kim chcą żyć, jak planować swoją rodzinę. Mówią dużo o równości, ale też o codziennych bolączkach. Braku mieszkania na wynajem, stabilnej pracy, braku pewności jutra. Lewica ma dla nich program. Skandalem jest, że wynajem mieszkania w mieście nawet średniej wielkości pochłania 80 proc. pensji.
– I Lewica teraz młodym będzie dopłacać do wynajmu mieszkań czy każe obniżyć ceny ich prywatnym właścicielom? Bo można
– Nie zgadzam się z tezą, że z wolnym rynkiem nie wolno dyskutować. Uważam, że wzorem np. Wiednia, gdzie 80 proc. mieszkań jest zarządzane przez miasto, są regulowane czynsze…
– …w polskich miastach tak nie jest.
– No właśnie! I Lewica chce to zmienić. – Jak? Zabierając mieszkania osobom prywatnym i oddając miastu?
– Nikt niczego nikomu nie chce zabierać. Państwo powinno wziąć odpowiedzialność także za zapewnienie podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo do mieszkania, i powołać publicznego dewelopera, który będzie budować mieszkania dostosowane do realiów cenowych. Obok wolnego rynku musi być państwo, które nie jest nocnym stróżem.
– A jaki jest koszt mu mieszkaniowego?
– To są koszty na najbliższe 15 lat, w tym czasie chcemy wybudować 2 mln mieszkań. Oczywiście to koszt kilkudziesięciu miliardów złotych.
– Lewica podkreśla też konieczność realnego rozdziału państwa od Kościoła, a przecież za swoich rządów ten sojusz tronu z ołtarzem sama pielęgnowała…
– Te relacje trzeba przede wszystkim uporządkować. Lewica nigdy nie była, nie jest i nie będzie za ograniczaniem wolności religijnej człowieka. Lewica jest antyklerykalna, ale nie jest antywyznaniowa. Ale tych rzeczy do uporządkowania jest mnóstwo – choćby religia w szkołach. 2 mld rocznie przeznacza się na katechetów. Z tym należy skończyć. Po drugie koniec z rozdawnictwem ziemi – od 1991 r. tylko w woj. dolnośląskim Kościół dostał 76 tys. ha wartych 3,5 mld zł. Trzeba ukrócić ten proceder pazerności i nienasycenia. I dość wpychania ideologii do prywatnego życia ludzi. PIS z Kościołem uwielbiają wchodzić ludziom z butami pod kołdry i zaglądać za firanki. To jest nienormalne.
– A propos PIS – uda się załatać pęknięcia w Zjednoczonej Prawicy?
– Jarosław Kaczyński jest jak taki „przyczajony tygrys, ukryty smok” – tylko czeka w ukryciu, żeby kąsać swoich współkoalicjantów, (…) widać jak na dłoni, że prawica nie jest już zjednoczona i zajmuje się sobą. Szczególnie w dzisiejszych, trudnych czasach to żenujące i demoralizujące. Wszystkie scenariusze są możliwe, bo prezes PIS jest nieprzewidywalny. Ale wygrać już nie wygrają. Pokazują to wszystkie sondaże, że większości mieć nie będą. Badania pokazują, że mamy teraz rekordowe zainteresowanie wyborami wśród młodych ludzi, którzy są niezwykle aktywni. Przecież to oni kilka lat temu dali zwycięstwo PIS. I to oni je odbiorą.