Drżeliśmy o Dziczka
Sceny grozy miały miejsce podczas sobotniego meczu pomiędzy Ascoli a Salernitaną (0:2). Polski pomocnik tego drugiego zespołu, Patryk Dziczek (23 l.), chwilę po wejściu na boisko w końcówce spotkania zasłabł bez kontaktu z rywalem. – Od razu podniósł się alarm, to był dla nas wielki strach. Szybkość reakcji była decydująca – mówi nam trener ekipy z Salerno Fabrizio Castori (67 l.).
Kluczowa w tym wszystkim okazała się osoba Francesco Di Tacchio (31 l.). Kapitan Salernitany jako pierwszy ruszył do Polaka i wyciągnął mu język, mając w pamięci, że zawodnik zemdlał w podobny sposób już we wrześniu ubiegłego roku podczas treningu.
– Bóg dał mi siłę, aby pomóc Dziczkowi. Od razu zrozumiałem, że to coś poważnego i wyciągnąłem mu język – opisywał Włoch na łamach lokalnych mediów.
My natomiast skontaktowaliśmy się z trenerem polskiego zawodnika. – Po tym wydarzeniu zostało jeszcze 5 min do końca spotkania i czas doliczony. Dostaliśmy sygnał, że Patryk odzyskał świadomość. Wiedzieliśmy więc, że najgorsze minęło i wszystko z nim w porządku – opisuje doświadczony szkoleniowiec.
Drużyna Koników Morskich była w wielkim strachu o zdrowie, a nawet życie swojego kolegi. Na szczęście jeszcze w tym samym feralnym dniu Polak porozmawiał z członkami drużyny prosto ze szpitala, do którego trafił zabrany z murawy przez karetkę. – Porozmawialiśmy z Patrykiem już wieczorem po meczu, kiedy wracaliśmy do domu autokarem. Chłopaki połączyli się z nim za pomocą wideokonferencji. Na szczęście było to możliwe – podsumowuje Castori.
23-latek przeniósł się teraz do kliniki w Rzymie, gdzie jego stan zdrowia zostanie poddany dokładnym badaniom. Wstępne diagnozy wskazują na omdlenia wazowagalne – odruchowe zwolnienia rytmu serca lub spadki ciśnienia. – Przede wszystkim dla jego życia będzie lepiej jak odkryje teraz przyczyny tych zasłabnięć. My mamy nadzieję, że odzyskamy go takiego jak wcześniej, ale w zestawie
niu z życiem nie ma nic ważniejszego. Najważniejsze jest zdrowie – podkreśla trener Salernitany, dodając: – Ale prawdą jest, że tracimy dobrego zawodnika, który poza tym jest wyjątkową postacią w naszej szatni i ważnym jej punktem.
Drużyna z południa Włoch zajmuje obecnie czwarte miejsce w Serie B i znajduje się w środku walki o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. A szkoleniowiec zespołu z Salerno nie ma wątpliwości, że docelowo to właśnie Serie A będzie miejscem właściwym dla Dziczka. – Odnalazłby się w niej świetnie – mówi Castori, który z Polakiem współpracuje od początku obecnego sezonu.