ZDANIEM REDAKTORA
Janusze polityki
KKażda partia ma takiego bulteriera, na jakiego sobie zasłużyła. PIS, który – zdaje się – tę instytucję wprowadził, miał swojego Jacka Kurskiego. Solidarna Polska ma swojego Janusza Kowalskiego, którego wysyła w bój, by głosił rzeczy, których liderowi formacji głosić nie wypada. A mówi dużo, rzadko z sensem, za to głośno i groźnie. Teraz straszy PIS sojuszem Solidarnej Polski z Konfederacją.
Staje się coraz bardziej jasne, że do wyborów w 2023 r. PIS pójdzie samodzielnie, bez swoich koalicjantów. Ci poczuli w tej kadencji swoją siłę, bo wisi na nich sejmowa większość Zjednoczonej Prawicy, więc nie chcą już odgrywać roli przystawek. Stąd też nieustanne konflikty w koalicji, które z dużą regularnością wybuchają, każąc zadać sobie pytanie: czy to już moment, kiedy się ona rozpadnie?
To, że koalicja trwa, jest przede wszystkim decyzją Jarosława Kaczyńskiego i to z jego łaski koalicjanci mogą obficie korzystać z synekur, w których PIS i okolice się rozmiłowały. Aby przypadkiem nie popaść w niełaskę, koalicjanci muszą raz na jakiś czas prężyć muskuły, bo im rozpad koalicji opłaca się dziś najmniej. W razie wcześniejszych wyborów nie byliby na nie gotowi i przepadliby w nich z kretesem. Dając sobie czas, próbują przypomnieć o swoim znaczeniu i możliwych alternatywach dla PIS. Ale czy dla Solidarnej Polski jest zbawienie poza Nowogrodzką? Samodzielne istnienie SP to przepis na kanapową partię radykalizujących się prawicowców. Ale i poza sojuszem z PIS nie bardzo mają gdzie szukać sojuszników. Choć od wyborów w 2019 r. ziobryści rozpychają się pod prawicową ścianą, gdzie umościła się Konfederacja, i tam próbują znaleźć swoje miejsce, przestrzeni tam niewiele. Także sojusz z Konfederacją nie wchodzi w grę. Już dziś w tym politycznym bycie więcej jest generałów niż żołnierzy i nikomu nie jest potrzebny tam kolejny, który ma dodatkowo ambicje bycia marszałkiem. Zresztą współpracę z Ziobrą nieraz już wykluczał Krzysztof Bosak, jeden z liderów Konfederacji.
Kiedy więc Janusz Kowalski przekonuje, że jakby przyszło co do czego, to pójdą ramię w ramię z konfederatami, to tylko mówi, a przed Solidarną Polską niepewna przyszłość.