Żona Lityńskiego to BOHATERKA
Ratownik o desperackiej walce kobiety o życie męża
Siłaczka, twardzielka, bohaterka. Te słowa to za mało, by opisać wielkie serce i odwagę Elżbiety Boguckiej – małżonki tragicznie zmarłego Jana Lityńskiego (†75 l.). – Ona sama wydostała się z tej pokrywy lodowej i kilka kilometrów przeszła, żeby dojść w stronę głównej drogi po pomoc. To jest potęga! – komentuje postawę wdowy po Janie Lityńskim szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP Maciej Rokus (49 l.).
Nie ustają poszukiwania ciała Lityńskiego, którego w niedzielę pochłonęła rzeka Narew. Tymczasem na jaw wychodzą kolejne fakty związane z okolicznościami jego śmierci. Otóż gdy pod biegającym po rzece psem zapadł się lód, były opozycjonista niezwłocznie pobiegł ratować swego pupila. Niestety i pod Lityńskim załamał się lód, a widząc to, do wody natychmiast rzuciła się jego małżonka. Niestety nie udało jej się uratować męża... Elżbieta Lityńska z trudem sama wydostała się z rwącej rzeki. Następnie dzielna kobieta, cała przemoczona, zaczęłaiść wzdłuż wału przeciwpowodziowego, by znaleźć kogokolwiek, kto mógłby jej pomóc.
O trwającej szósty dzień akcji poszukiwawczej mówił nam wczoraj szef Płetwonurków RP Maciej Rokus. – W nocy zakończyliśmy etap badania dna rzeki na łącznej długości 25 km – informuje Rokus. – Teraz badamy wybrane fragmenty koryta rzeki, które po zebraniu danych budzą nasze wątpliwości – mówi ratownik, dodając, że atmosfera na miejscu sprzyja poszukiwaniom. – Ciepłe posiłki i herbata z PSP Pułtusk pomagają w pracy, za co nasz zespół dziękuje z całego serca – kończy płetwonurek.