Puszka po coli pomogła schwytać mordercę
Ta sprawa długo spoczywała na półce „nierozwiązane”, ale nowoczesne technologie pozwoliły namierzyć mordercę. Zdradziły go ślady na puszcze po coli. ostatecznie rozwiązało sprawę, która wstrząsnęła niewielkim Cherry Hills w Kolorado w 1981 r. Sprawcą okazał się David Anderson (62 l.) z Nebraski. Na jego ślad naprowadziła agentów puszka po coli, porzucona na miejscu zbrodni, a w identyfikacji sprawcy pomogła nowoczesna technika.
W sierpniu 1981 r. młoda dziewczyna Sylvia Quayle (†35 l.) została znaleziona w swoim domu przez ojca. Ciało było zakrwawione, połamane paznokcie świadczyły o tym, że usiłowała się bronić. Na ciele odkryto też kilka czerwonych śladów, które zostawiły palce mordercy. Na miejscu znaleziono puszkę po waniliowej coli, która wraz z innymi dowodami trafiła do magazynu.
Śledztwo trwało długo, ale nie przyniosło rezultatów. Sprawa śmierci Sylvii Quayle pozostawała nierozwiązana.
Dopiero niedawno FBI zdecydowało się wykorzystać nowoczesną metodę zwafbi ną genologią genetyczną. Pozwala ona na ustalenie sprawcy na podstawie DNA członków rodziny, których informacje biologiczne są już w aktach. W ten sposób wytypowano Davida Andersona, który od 40 lat wiódł życie nie niepokojony przez policję.
Anderson wylądował w areszcie.
– Będzie sądzony na podstawie przepisów obowiązujących w 1981 r., co oznacza, że w przypadku skazania może zostać skazany na dożywocie z możliwością zwolnienia warunkowego po 20 latach – poinformował prokurator okręgowy Arapahoe County John Kellner (40 l.).