Śmierć bohatera
Gdy usłyszał od spanikowanej Natalii (10 l.), że jej młodsza koleżanka Nataszka (9 l.) topi się pod lodem w pobliskim stawie, nie wahał się ani chwili. Jak wiatr pognał, by ratować życie dziewczynki. Zdołał uratować dziecko, ale sam zniknął pod lodowatą wodą. Mężczyznę wyciągnięto, ale niestety nie udało mu się przywrócić życia.
Do tej tragedii doszło w Robawach k. Reszla (woj. warmińsko-mazurskie). W sobotnie popołudnie Natalia i Natasza postanowiły wejść na taflę lodu, który wciąż skuwał tamtejszy staw. Nagle trach! Pod dziewczynkami załamał się lód. Natalia wydostała się z topieli i pobiegła, wrzeszcząc wniebogłosy po pomoc.
Nieopodal Marek Sikora krzątał się po gospodarstwie. Zaalarmowany pobiegł od razu w stronę stawu. Bez namysłu podbiegł do topiącej się Nataszy
i próbował ją wyciągnąć. Niestety, także on wpadł w przerębel.
Wtedy nad stawem zjawili się kolejni ludzie. Udało im się wyciągnąć zarówno Nataszkę, jak i pana Marka. Ten ostatni był nieprzytomny. Przez ponad godzinę ratownicy walczyli o jego życie, ale na próżno. Swoje bohaterstwo 40-latek przypłacił życiem. Dzięki jego postawie dziewczynka jest cała i zdrowa.
Marek Sikora pochodził z Reszla. Tam mieszka jego pogrążona w żałobie mama. – Marek był uczynnym człowiekiem o dobrym serduszku – płacze pani Anna (60 l.), matka bohatera. – Skończył szkołę specjalną w Kętrzynie. Był kucharzem, ale chociaż lubił gotować, to nie pracował w zawodzie. Pomagał ludziom na gospodarkach. Ciężko pracował, a ludzie go bardzo chwalili – dodaje zapłakana kobieta.