Epidemia pokona PIS
Jak koronawirus wpłynie na polską politykę?
„Super Express”: – Czy pana zdaniem Jarosław Kaczyński ma cały czas większość w Sejmie?
Prof. Antoni Dudek: – Myślę, że on się cały czas nad tym zastanawia, i sądzę, że sytuacja się zmienia w miarę rozmów, które prowadzi z różnymi ludźmi. Oczywiście najważniejsi są tutaj Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin – w tym tygodniu z każdym z nich odrębnie się spotykał. Przez moment więc ta większość jest, a później znowu jej nie ma. Kaczyński jest teraz człowiekiem, któremu piłka wypada z rąk – na moment ją chwyta, a później znów mu się wyślizguje. To jest taki stan przejściowy. Albo uda mu się ponownie tę piłkę chwycić i większość zostanie odbudowana, jak to było w poprzedniej kadencji, albo – co wydaje mi się bardziej prawdopodobne – ona mu się ostatecznie wymknie z rąk. Tylko nie wiemy kiedy. Ten proces może trwać tygodnie, a nawet miesiące.
– Większości na pewno nie ma ws. ratyfikacji Funduszu Odbudowy.
– W tej konkretnej sprawie nie ma. Tylko pytanie co dalej. Koalicja zwana Zjednoczoną Prawicą weszła w ostatnią fazę swojego istnienia. Ja tę fazę nazywam koalicją transakcyjną. To jest takie porozumienie, które jest odnawiane przed każdym ważnym głosowaniem. No i albo jest, albo go nie ma. Albo do dealu dochodzi i transakcja się udaje, albo nie. Jest oczywiste, że taki stan nie może trwać w nieskończoność. Więc albo uda się tę koalicję transakcyjną reanimować – co nigdy w historii Polski się nie udało – albo definitywnie się rozpadnie. Jedyne czego nie wiemy, to kiedy to nastąpi. Optymiści z PIS twierdzą, że to potrwa jeszcze ponad dwa lata, realiści, do których ja należę, mówią, że to potrwa raczej miesiące, a pesymiści, że to kwestia dni. – Tak czy inaczej, dochodzi do przedterminowych wyborów.
– Z każdym tygodniem trwania procesu gnicia Zjednoczonej Prawicy przedterminowe wybory robią się coraz bardziej prawdopodobne. Gdyby do wyborów był rok, to pewnie nie miałoby to sensu, ale jest 2,5 roku, podczas których trzeba będzie walczyć o większość przy wielu ważnych głosowaniach. Z tym będzie kłopot, ponieważ plany polityczne Ziobry, Gowina i Kaczyńskiego idą już w kompletnie odmiennych kierunkach.
– Tymczasem według ostatniego sondażu dla „SE” zarówno Solidarna Polska, jak i Porozumienie nie istnieją bez PIS. Kaczyński jest bardziej potrzebny Ziobrze i Gowinowi niż na odwrót.
– No i to wicemarszałek Terlecki od dłuższego czasu mówi dość brutalnie. Ja Solidarną Polskę i Porozumienie nazywam „biedakoalicjantami”, bo oni rzeczywiście samodzielnie nie istnieją. Rzecz w tym, że Gowin ma gdzie odejść, mam wrażenie, że jest już jakoś tam poukładany z Władysławem Kosiniakiem-kamyszem. Gowina więc rozumiem. Bardziej irracjonalne jest zachowanie Zbigniewa Ziobry. Od kiedy dostał latem od Kaczyńskiego odmowę wcielenia w szeregi PIS, zaczął manifestować tzw. niezależność po to, żeby oderwać choć trochę tego prawicowego elektoratu od PIS i przekonać go do swojej partyjki. Czy mu się to uda? Ja nie wierzę, że Solidarna Polska jest w stanie samodzielnie przekroczyć 5-proc. próg wyborczy (…). Ziobro sam mówi, że nie zgadza się z polityką rządu, który współtworzy, ale jak z niego wyjdzie, to powstanie gorszy rząd dla Polski. Dlatego w nim tkwi.
– To już zakrawa o polityczną paranoję. – To jest polityczna paranoja. Ale ja mam wrażenie, że minister Ziobro wielokrotnie dawał już popisy różnych dziwnych zachowań, więc nie ma w tym nic zaskakującego (…).
– Minął rok od pierwszego przypadku zakażenia koronawirusem w Polsce. Epidemia pokona PIS, czy PIS pokona epidemię?
– Epidemia zadała rządowi PIS na tyle dużo ciosów, że on już teraz jest mocno osłabiony. W związku z tym to epidemia pokona PIS, chociaż to nie będzie nokaut. To nie będzie tak, że ten rząd się rozpadnie głównie z powodu pandemii. Ona jest tylko jednym z elementów, które go osłabiają. Choć nieustannie trwa narracja, że właściwie radzimy sobie znacznie lepiej niż wszyscy inni. To nie jest prawda. Zawsze znajdziemy kraje, gdzie sytuacja jest gorsza. Pytanie tylko, czy będziemy patrzeć na tych, którzy są przed nami, czy na tych, którzy radzą sobie gorzej, i mówić, że przecież jesteśmy lepsi niż Bangladesz. To jest taka metoda socjotechniczna, którą rząd PIS i wspierające go media stosują.
– Gdzie popełniono największy błąd w tym rocznym zarządzaniu kryzysem epidemii? – Największa liczba ofiar pandemii w Polsce była w listopadzie. Wtedy realnie służba zdrowia się załamała. A to wszystko wzięło się ze zlekceważenia problemu latem, niepodjęcia całego szeregu przygotowań albo podjęcia ich zbyt późno. Wtedy popełniono największe błędy, które zaowocowały drugą falą i ogromną liczbą zgonów. Drugiej fali nigdzie nie dało się uniknąć, ale mogła być niższa. W listopadzie byliśmy, obok Hiszpanii, najbardziej śmiercionośnym krajem w Unii Europejskiej. I to jest fakt, który potwierdzają twarde liczby.
– A kwestia legislacji i nielegalności podejmowanych przez rząd decyzji? Wiemy, że będą już pozwy zbiorowe przeciw państwu polskiemu.
– PIS powie wtedy, że to zmowa sędziów, tych przegniłych sędziowskich elit, które się mszczą za ozdrowieńczą działalność Zbigniewa Ziobry. A ewentualne odszkodowania nie będą płacone z prywatnej kieszeni ministra Sasina czy prezesa Kaczyńskiego, tylko będzie płacił
Z każdym tygodniem trwania procesu gnicia Zjednoczonej Prawicy przedterminowe wybory robią się coraz bardziej prawdopodobne. Gdyby do wyborów był rok, to pewnie nie miałoby to sensu, ale jest 2,5 roku
budżet państwa, obywatele. Przecież oczywiste jest to, że trzeba było wprowadzić stan klęski żywiołowej, ale nie zrobiono tego ze względu na wybory prezydenckie. A kiedy można to już było zrobić, to rząd stał się zakładnikiem własnej narracji. To przykład uporu małego dziecka, które na złość rodzicom odmraża sobie uszy. No i uszy zostały odmrożone.