Zaraz zaczną się zwolnienia
Polska ma najniższe bezrobocie w Unii Europejskiej
„Super Express”: – Według danych Eurostatu Polska ma najniższe bezrobocie w Unii Europejskiej. Są powody do radości. Ale czy ta radość potrwa długo?
Piotr Kuczyński: – To rzeczywiście jest osiągnięcie i to nie ulega wątpliwości. Tak jak nie ulega wątpliwości to, że rządowe tarcze antykryzysowe pomogły w osiągnięciu tak niskiego bezrobocia. Zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądać w marcu czy kwietniu, kiedy tarcze zaczną się kończyć. Jak pamiętamy, warunkiem większości tych programów pomocowych było utrzymanie zatrudnienia. W innym wypadku wsparcie finansowe trzeba było zwracać. Przedsiębiorcy zaciskali więc zęby i czekali przez rok, by spełnić warunki pomocy, więc ludzi nie zwalniali. Teraz, kiedy nie będą już one obowiązywały, zacznie się zwalnianie. Cudów nie ma.
– Jak bardzo może w związku z tym wzrosnąć bezrobocie?
– Wszystko zależy od tego, jak szybko gospodarka ruszy znowu do przodu. Jeśli stanie się tak, jak się oczekuje – to znaczy w drugiej połowie roku, najpóźniej pod koniec III kwartału, dramatu na rynku pracy nie będzie. Ale nawet w takim wypadku możemy się spodziewać, że przynajmniej chwilowo bezrobocie wzrośnie. Zamiast 3,1 proc., jak obecnie wskazuje Eurostat, będziemy mieli bezrobocie na poziomie ok. 5 proc.
– Dotychczasowe trendy pokazywały, że najbardziej na pandemii cierpią młodzi – zatrudnieni na umowach śmieciowych głównie w branżach dotkniętych lockdownem. To im najtrudniej było wracać na rynek pracy. To problem, z którym przyjdzie im się jeszcze borykać? – Póki trwają lockdowny i ograniczenia, zmian na lepsze trudno się spodziewać. Usługi, w których większość z nich była zatrudniona, ucierpiały na tym najbardziej i prędko mogą nie wrócić do sytuacji sprzed pandemii. Mamy ten problem, że ożywienie gospodarcze będzie miało kształt litery K – część branż pójdzie mocno w górę, a część mocno w dół. Te branże, które będą miały problem z odbiciem, siłą rzeczy będą upośledzać ludzi młodych.
– To też chyba sprawi, że młodzi na lata mogą mieć problem na rynku pracy. Start ich życia zawodowego został zaburzony i odbije się na ich późniejszych karierach.
– Bez wątpienia. Tak było na przykład niedawno w Hiszpanii, która borykała się z kryzysem na rynku nieruchomości i kryzysem zadłużenia. Najpierw wypadali z rynku pracy, a potem mieli ogromny problem, żeby na niego powrócić, co skazywało ich i ich dzieci na biedę. Nie można wykluczyć, że te problemy zakończą się dziedziczną biedą. Niepewna przyszłość młodych może się okazać najpoważniejszą konsekwencją obecnej sytuacji gospodarczej.