Ebi Smolarek przed dzisiejszym hitem Bundesligi Wygra Borussia a mistrzem będzie Bayern
Już w sobotę Der Klassiker, czyli hitowe starcie Bayern Monachium kontra Borussia Dortmund. Snajperski pojedynek stoczą Robert Lewandowski (33 l.) i Erling Haaland (21 l.). Ebi Smolarek (40 l.), była gwiazda Borussii i reprezentacji Polski, uważa, że wygrają goście z Dortmundu.
„Super Express”: – Rywalizacja Lewandowskiego z Haalandem zapowiada się pasjonująco. Na czym polega fenomen Norwega, który, mając niespełna 21 lat, jest już światową gwiazdą? Ebi Smolarek: – Na pewno ma wyjątkowy talent i jest bardzo pracowity, a Dortmund to idealne miejsce do rozwoju. Ma w drużynie świetnych partnerów, którzy dogrywają mu piłki, choć jest też w stanie zaskoczyć rywali indywidualną akcją. W odpowiednim momencie kariery znalazł się w Borussii.
– Chcą go największe kluby na świecie, z Realem Madryt włącznie. Powinien już zmienić klub?
– Piłkarz powinien grać tam, gdzie czuje się szczęśliwy. Ja nie widzę żadnych powodów, żeby już teraz zmieniał klub. Ma dopiero 21 lat i świetnie gra w Borussii, co oznacza, że w Dortmundzie czuje się dobrze.
– Na razie największą gwiazdą Bundesligi jest jednak Robert Lewandowski. Pobije rekord Gerda Muellera (40 goli w sezonie)? W 11 meczach musiałby strzelić 12 goli.
– Na pewno będzie mu trudno. Jeśli w jednym meczu strzeli 3–4 gole, to będzie bliżej, ale nie będzie to łatwe. Znając charakter Roberta, zrobi wszystko, żeby pobić ten rekord, ale obawiam się, że może tego nie zrobić, co nie umniejsza tego, jak wybitnym jest napastnikiem.
– Kto wygra Der Klassiker?
– Przykro mi to mówić, ze względu na polskich kibiców Bayernu i Lewandowskiego, ale wygra Borussia. Grają nierówno, co pokazuje ich miejsce w tabeli, ale są mecze, w których im wszystko wychodzi. Mam nadzieję, że tak będzie dzisiaj. Mówię to również jako były piłkarz i kibic tego klubu do dzisiaj. Natomiast uważam, że mistrzem będzie Bayern, choć do końca będzie musiał walczyć o każdy punkt. Nie tak, jak w kilku poprzednich sezonach, gdy na kilka kolejek przed końcem miał zapewnione mistrzostwo.
– Zaskoczyła pana zmiana na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski?
– Zaskoczyła, a nawet była lekkim szokiem. Znam trenera Brzęczka i mieliśmy okazję rozmawiać kilkakrotnie, gdy prowadził kadrę. Uważam, że dobrze wykonywał swoją pracę. – Trener Jacek Gmoch powiedział, że żaden polski trener nie jest w stanie niczym zaimponować gwiazdom naszej kadry. Zgodzi się pan z takimi słowami?
– Nie do końca. Gdy piłkarze nie są zadowoleni z taktyki, a chyba tak było za kadencji Brzęczka, to zawsze mogą porozmawiać z trenerem i coś wyjaśnić. Autorytet może i jest ważny, ale są trenerzy, którzy podchodzą do piłkarzy w sposób bardziej koleżeński, jak choćby Juergen Klopp. Takie podejście jest często pomocne. Poza tym w reprezentacji gra się przede wszystkim dla kraju, a nie dla trenera.