KOBIECOŚĆ jest naszą SIŁĄ
PRZED LATY PODBIŁA SERCA WIDZÓW ROLĄ ELKI W SERIALU „ SINGIELKA”. TERAZ PAULINA CHRUŚCIEL POWRACA JAKO MARIA MATEJKO W NOWEJ PRODUKCJI „KOMISARZ MAMA”. Z TEJ OKAZJI AKTORKA ZDRADZIŁA NAM, ILE JEST JEJ SAMEJ W GRANYCH PRZEZ NIĄ POSTACIACH, CZEGO MUSIAŁA SIĘ NAUCZYĆ, BY ZAGRAĆ POLICJANTKĘ, I W JAKI SPOSÓB JEJ NOWA BOHATERKA MOŻE INSPIROWAĆ INNE KOBIETY
– Postać Marii Matejko to pierwsza rola policjantki w pani karierze. Jak się pani czuje w policyjnym mundurze? – Świetnie! Uważam, że mi w nim do twarzy (śmiech)! Ale zaskoczę panią, bo nie jest to pierwszy raz, kiedy gram policjantkę. Miałam już taką okazję wiele lat temu, gdy będąc świeżo po studiach na Akademii Teatralnej, trafiłam do serialu „Złotopolscy”. Razem z Piotrem Szwedesem graliśmy wtedy parę. Jest to więc druga taka rola w moim aktorskim dorobku.
– W serialu „Komisarz mama” gra pani doświadczoną policjantkę, która kieruje grupą śledczą. Czy miała pani okazję na potrzeby pracy nad rolą bliżej poznać tajniki pracy policji?
– Przede wszystkim musiałam nauczyć się pracować z bronią. Prywatnie wolałabym nigdy do czynienia z bronią nie mieć, ale jako zawodowa aktorka sama poprosiłam produkcję o możliwość przeszkolenia się w tej materii. Jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć do serialu miałam zajęcia na strzelnicy. Ale Maria Matejko częściej od broni nosi i łamie w akcjach szpilki (śmiech). – Kilka lat temu udało się pani zdobyć dużą sympatię widzów, szczególnie kobiet, rolą Elki w serialu „Singielka”. Czy pani zdaniem komisarz Matejko ma szansę trafić do nich w równym stopniu?
– Trudno na to pytanie odpowiedzieć, bo o tym oczywiście zdecydują widzowie. Jeśli Maria Matejko również zapadnie w serca widzów, to na pewno z innych powodów. To dwie różne postaci. W przypadku „Singielki” rzeczywiście miałam bardzo duży oddźwięk, mam go zresztą do dziś . Widzowie, z którymi spotykam się w teatrze po moich spektaklach, czy ci, z którymi spotykam się w social mediach, wspominają Elkę, utożsamiają się z nią, wciąż do niej wracają. Dla mnie to ogromny komplement, bo to oznacza, że udało mi się stworzyć wiarygodną postać, która stała im się bliska. Ostatnio nieprawdopodobnie rozczulił mnie wpis jednej z widzek, która oglądała „Singielkę”, będąc w ciąży. Jej synek do dziś reaguje na dźwięki piosenki z czołówki serialu! – Komisarz Matejko, jako mama czwórki dzieci, różni się też bardzo od innych bohaterek seriali kryminalnych.
– Zdecydowanie. Ale też warto zaznaczyć, że w ogóle nie jest to typowy serial kryminalny. Wątki dotyczące zagadek kryminalnych stanowią tutaj tylko część akcji. Jest w niej też sporo miejsca na wątki bardziej obyczajowe. Serial utrzymany jest w znacznie lżejszej, obyczajowo-komediowej formule. Każdy odcinek to zamknięta historia kryminalna, ale też kolejna odsłona życia osobistego głównej bohaterki.
– Maria rzuca wyzwanie nie tylko przestępcom, ale także stereotypom, z którymi musi się mierzyć wiele kobiet, szczególnie w tak męskim świecie, z jakim kojarzy się praca policjanta…
– To prawda, choć nie powiedziałabym, że ona z tym stereotypami szczególnie walczy, ona po prostu robi swoje. Ale gdy tylko widzi, że ktoś ocenia ją przez pryzmat koloru włosów, wykorzystuje to, by osiągnąć własne cele. Bo jest błyskotliwą i inteligentną kobietą, która z powodzeniem manewruje kobiecymi narzędziami. Udowadnia, że nie musimy być męskie, żeby być skuteczne.
– Łączenie pracy zawodowej z macierzyństwem nie jest łatwe. Pani sama należy do grona matek pracujących. Czy własne doświadczenia pomogły pani lepiej rozumieć problemy, z którymi zmaga się w serialu pani bohaterka?
– Oczywiście, zresztą nie tylko w przypadku tej roli. Każdą postać, którą do tej pory stworzyłam, przed kamerą czy w teatrze – Julii, Soni, Hamleta, Marty Majewskiej ze „Złego”, Elki-singielki czy Marii Matejko – otwieram osobistym kluczem, własną wrażliwością. Korzystam również z mojego życiowego doświadczenia, bo to ono powoduje, że rozwijam się nie tylko jako człowiek, ale i jako aktorka. Uważam również, że ten zawód wymaga wyobraźni i kreatywności, ale również twardego stąpania po ziemi, bycia tu i teraz. Bo tylko w ten sposób można być w tym zawodzie długodystansowcem.