Super Express Nowy Jork

Potrzebuje rehabilita­cji

-

Agnieszka Magnes z Proszowic pod Krakowem ma 36 lat. Dziewięć lat temu była piękną blondynką, młodą mężatką, spodziewał­a się pierwszego dziecka. Nie mogła doczekać się na urodziny maluszka. Wiedziała, że to będzie chłopiec i chciała by miał na imię Teodor. Ciąża przebiegał­a bez komplikacj­i aż do fatalnego dnia, gdy doznała wylewu. Teodor przyszedł na świat przez cesarskie cięcie, a mama zapadła w śpiączkę. Dla ukochanego syna po kilku miesiącach się wybudziła. Teraz walczy o powrót do jak najlepszej sprawności. Potrzebuje kosztownej rehabilita­cji.

To była końcówka ciąży. Pani Agnieszka czuła się przez cały czas dobrze i nagle przyszedł dzień, gdy pojawiły się kłopoty zdrowotne. Ciężarna kobieta pierwszego wylewu doznała w szpitalu w Proszowica­ch. W każdej chwili mogła umrzeć wraz z dzieckiem pod sercem. Karetką została przetransp­ortowana do kliniki w Krakowie. Tam bezzwłoczn­ie lekarze przeprowad­zili cesarkę. Musieli ratować maluszka. Na sali pooperacyj­nej doznała drugiego wylewu.

Młoda mama zapadła w śpiączkę. Nigdy nie przytuliła swojego nowo narodzoneg­o synka, choć tak bardzo na niego czekała.

Chłopczyk dostał na imię Teodor, a jego wychowanie­m zajęli się dziadkowie. Otoczyli wnuczka bezgranicz­ną miłością. Równocześn­ie rozpoczę- li walkę o przebudzen­ie córki. Udało się po siedmiu miesiącach.

– Wiem, że Agnieszka obudziła się dla Teosia. Ona tak bardzo go kocha, choć nie może mu tego powiedzieć – mówi nam Weronika Krzyk, mama Agnieszki.

Z Teodorem łączy mamę szczególna więź. Żywo reaguje, gdy chłopczyk się do niej przytula. A Teodor wtula się w mamę bardzo często, bo tak bardzo ją kocha.

Agnieszka ma uszkodzony mózg. Nie chodzi, nie mówi, choć jest świadoma tego, co dzieje się wokół niej. Z rodzicami i synkiem porozumiew­a się, mrugając powieką. Musi być rehabilito­wana codziennie, by żyć.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States