ZDANIEM REDAKTORA
Po co przepłacać?
KKilka dni temu NFZ postanowił podzielić się kolejnym pomysłem. Zalecenie, aby szpitale ograniczyły przyjęcia i zabiegi planowe, gruchnęło jak grom z jasnego nieba. I mimo że na razie placówki medyczne przyjmują pacjentów, których wynik testu na koronawirusa jest ujemny, to niedaleka przyszłość może przynieść zmiany w tym zakresie. Przy tej okazji warto dodać, że część szpitali, które w zeszłym roku zawiesiły przyjęcia pacjentów, do tej pory ich nie wznowiła. NFZ uważa, iż blokowanie planowych operacji, których opóźnienie nie zagraża życiu lub zdrowiu, udrożni system i pozwoli na to, aby zwiększyć bazę łóżkową dla pacjentów z koronawirusem. Wielu Polaków nie popiera tej koncepcji. Coraz częściej słychać głosy, że skoro operacje i zabiegi planowe mają zostać wstrzymane, to być może zasadne jest to, aby pacjenci, którym nie będzie dane skorzystać z operacji finansowanych przez NFZ, nie płacili składki na ubezpieczenie. W pewnym sensie jest to pomysł, który warto przemyśleć. Tym bardziej że płacenie na ubezpieczenie, gdy nie możemy z niego korzystać, nie ma żadnego sensu i uzasadnienia. Oczywiście w tym konkretnym przypadku. Coraz więcej Polaków korzysta z prywatnych usług medycznych. Jednak wielu bardziej skomplikowane i wymagające zabiegi wykonywało na Fundusz. Prywatna praktyka lekarska jest nastawiona na zysk, więc część usług nie jest opłacalna. Duża część społeczeństwa nie jest w stanie opłacić leczenia w prywatnym szpitalu, zatem czeka w kolejce do lekarzy publicznej służby zdrowia. Jeżeli człowiek wyczekuje na zaplanowaną operację i nagle, po trzech latach, dowiaduje się, że operacji nie będzie, może mieć poczucie niesprawiedliwości. W systemie ochrony zdrowia powinno być miejsce dla każdego. Zwłaszcza dla tych, którzy łożyli na NFZ przez wiele lat. W obecnym czasie można odczuć, że podatnik zrzuca się na niedrożny system i finalnie nie będzie mógł z niego skorzystać, bo deficyt kadry medycznej i brak łóżek pogrzebią jego szansę na leczenie. A wszystko sprowadza się do smutnej konstatacji, że środki płynące do NFZ od zawsze były wydawane w zły sposób. Absurdalne wyceny zabiegów, powtarzalność usług medycznych i ciągły chaos. Po co więc płacić, jeśli i tak nie będzie nam dane doczekać dnia naszej wizyty?