Mama mogła umrzeć przy porodzie
Wstrząsająca opowieść syna Beaty Tadli (46 l.)
Syn Beaty Tadli (46 l.) ujawnił właśnie dramatyczne przeżycia sprzed lat. Przy jego porodzie dziennikarka otarła się o śmierć. Przyjęła nawet ostatnie namaszczenie. Te zdarzenia zmieniły całe ich życie i do dziś wywołują wielkie emocje.
Janek Kietliński ma dziś już 20 lat. Beata nazywa go najważniejszym mężczyzną swojego życia. On zaś zawsze staje w jej obronie. Gdy ostatnio usłyszał krytykę kobiet, które rodzą przez cesarskie cięcie, nie wytrzymał.
„To, co jest dla mnie najbardziej niezrozumiałe, to to, że dla niektórych cesarka jest czymś chorym i nieboskim” – napisał Janek Kietliński na Instagramie. „Moja mama, rodząc mnie, prawie straciła życie. Bardzo długo chorowała i mogłoby jej z nami nie być. Miała cesarkę, zachorowała na sepsę, a po porodzie nie widziała mnie przez kilka miesięcy” – wyznał. „Niedawno usłyszałem, że dzieci z cesarki powinny obchodzić »dzień wydobycia« zamiast urodzin. Grubo? Płakać mi się chce. I to jest ta katolicka miłość do bliźniego?” – dodał poruszony.
Okazuje się, że w trakcie trudnego porodu Tadli lekarze zbyt długo zwlekali z podjęciem decyzji o cesarce. Jej organizm słabł. Najpierw rozwinął się gronkowiec, a potem sepsa. Było z nią bardzo źle. – Był u mnie ksiądz z ostatnim namaszczeniem – wyznała Tadla.
Dziennikarka twierdzi, że rozdzielenie jej z synem zaraz po porodzie wpłynęło na całe ich życie.
– Na ręce wzięłam go po raz pierwszy, kiedy miał już kilka tygodni. Myślę, że od tamtej pory nadrabiam ten czas moją relacją z nim – dodała.