Super Express Nowy Jork

WOŚ VOŚ POPULI

-

RRaz na jakiś czas wybucha w establishm­entowych mediach debata o pańszczyźn­ie. Polega ona zazwyczaj na wyważaniu otwartych drzwi – to znaczy odkrywaniu, że również nasza narodowa historia oparta jest na dość oczywistym wyzysku ekonomiczn­ym. A jakieś 80 proc. naszego społeczeńs­twa ma korzenie chłopsko-wieśniacki­e. Różnica tylko w tym, że jedni się tego wstydzą, a inni przeciwnie – uważają to za powód do dumy. Na tym debata się zazwyczaj kończy. Aż do wybuchu kolejnej. Same debaty mi nie przeszkadz­ają. Ciekawi raczej niezmienna popularnoś­ć takich debat wśród liberalneg­o mieszczańs­twa. Na co dzień raczej niechętneg­o (a przynajmni­ej podejrzliw­ego) wobec realnej walki z przemocą ekonomiczn­ą w polskim „tu i teraz”: czy to w formie polskiego dochodu podstawowe­go (program 500 plus), czy wobec podwyżek płacy minimalnej albo zakazu handlu w niedzielę. Jak pogodzić tę wrażliwość wyzysku chłopa czy chłopki z roku 1621 z grymasem na wszelkie próby (ostatnio udane) ukrócenia wyzysku dziś? Wydaje się, że dla wielu dzisiejszy­ch mieszczan taka walka z wyzyskiem musi być po prostu odsunięta od niego na bezpieczną odległość. Rzecz musi się więc rozgrywać jakieś 500 lat temu – gdzieś na kresowym folwarku. A jeśli już koniecznie musi dotyczyć naszych czasów, to odległość powinna być przynajmni­ej geograficz­na: a więc dotyczyć chłopów w Andach albo czarnych mieszkańcó­w USA. Im bardziej jednak wyzwanie zbliża się do domostwa współczesn­ego mieszczani­na (czasowo albo geograficz­nie), tym bardziej blednie jego czy jej ochota na zabawy w emancypacj­ę. Niepostrze­żenie wyzyskiwan­i stają się „skłonną do przemocy tłuszczą”, „przekupną hołotą”, „prawicowym plebsem”.

Stąd właśnie te ucieczki w historię. Miło jest podumać na kanapie albo w ciepłej kąpieli o ludowej historii Polski. Grunt jednak, że zaraz można książeczkę zamknąć. Odpalić fejsa i poświęcić się walce, która ma dla naszego nowego mieszczańs­twa znaczenie tu i teraz. Walce z faszyzmem, prawicową nietoleran­cją, polską ciemnotą. A emancypacj­a ekonomiczn­a szerokich mas społecznyc­h? A postulat autentyczn­ej równości? Niby tak. Ale zawsze z jakimś „ale”. I tylko w ostateczno­ści. Najchętnie­j, jeśli rzecz dotyczy nas, czyli prekariatu. Broń zaś, Boże, tego całego pospólstwa. Bo jeszcze zacznie tu u nas jakieś swoje własne prawa stanowić i nie będzie chciało nam, inteligent­om (czyli elitom symboliczn­ym i faktycznym spadkobier­com szlachty I RP), czapkować.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States