Tajni agenci ROZBILI MAFIĘ
Polska. Lata 90. XX w. Plan Balcerowicza wypełniłpółki sklepowe zagranicznymi produktami, jednak bezradność organów ścigania zapełniła ulice polskich miast strzelającymi do siebie gangsterami. W blokach mieszkalnych detonowano ładunki wybuchowe. Z poszatkowanych kulami aut wyciągano zwłoki młodych ludzi. Ginęły też osoby postronne – świadkowie okrutnej, mafijnej wojny. Spokój w kraju w końcu przywrócili przykrywkowcy – funkcjonariusze policji działający w szeregach wroga. To oni są bohaterami najnowszej książki dziennikarza śledczego Sylwestra Latkowskiego „Podwójna gra”. Miami, Romeo i Wiking – poznajcie kulisy ich pracy.
Początki tej specjalnej grupy zadaniowej sięgały połowy lat 90. Były minister spraw wewnętrznych Adam Rapacki (62 l.) nawiązał wówczas kontakt z brytyjskim Scotland Yardem i szybko stał się zwolennikiem używania podwójnych agentów do akcji policji. Po kilku latach pierwsi przykrywkowcy byli gotowi do akcji. – Kiedy przykrywkowcy wykonują operację specjalną, dostają nową tożsamość, czyli, jak to nazywają policjanci, zostają zalegendowani. Wyposaża się ich w spreparowane dokumenty i od tej pory noszą nowe imię i nazwisko, posługują się fikcyjnymi numerami PESEL i NIP. Uczą się na pamięć nowych życiorysów. Tak przygotowani próbują wejść w strukturę gangu – zdradza Sylwester Latowski (55 l.), autor nowej książki „Podwójna gra”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Harde.
W książce poznajemy m. in. historię Romeo, jednego z pierwszych podwójnych agentów w szeregach polskiej policji. Pierwszym jego zadaniem był zakup części z 5 ton papieru na ruble przechwyconych przez gang wołomiński Henryka Niewiadomskiego ps. Dziad (†59 l.). Romeo dzieli się z czytelnikami wieloma szokującymi szczegółami swej pracy. Bohaterowie Latkowskiego przybliżają też m.in. kulisy pościgu za najsłynniejszym polskim gangsterem Andrzejem B. (60 l.) ps. Słowik.