Proboszcz skazany za molestowanie ministranta
Krzywdził 12-letniego chłopca, a teraz na rachunek sumienia będzie miał bardzo dużo czasu. Ksiądz Józef G. (58 l.), dawny proboszcz jednej z parafii w Tarnobrzegu (woj. podkarpackie), został właśnie skazany za swe obleśne czyny. Musi spędzić trzy lata w więziennej celi. Proces kapłana toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok jest nieprawomocny.
Czy ks. Józef G. na sali sądowej przyznał się do winy i wyraził skruchę? Nie wiadomo. Całość procesu została utajniona. Wcześniej, na etapie prokuratorskiego śledztwa, były proboszcz szedł w zaparte i twierdził, że nie zrobił nic złego.
Sąd rejonowy skazał go za wykorzystywanie seksualne w latach 2005–2006 12-letniego chłopca, wówczas ministranta w parafii. Oprócz trzech lat, które Józef G. ma odsiedzieć, poniesie też inne kary. Przez osiem lat nie może nawet zbliżyć się do swej ofiary. Ma zapłacić pokrzywdzonemu 20 tys. zł nawiązki oraz pokryć 10 tys. zł kosztów sądowych. Wreszcie nie może wykonywać jakiejkolwiek pracy z dziećmi przez okres ośmiu lat.
Ofiara musiała poczekać na sprawiedliwość bardzo długo. O przestępstwach sam poszkodowany informował przełożonych księdza już w 2006 r. Dostarczył nawet kurii w Sandomierzu (woj. świętokrzyskie) nagranie dokumentujące odrażające zachowanie Józefa G., jednak niewiele wskórał. Nagranie, które miało być dowodem w ewentualnej rozprawie, czy to kościelnej, czy też przed sądem, w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęło, a włos z głowy proboszcza pedofila nie spadł. Niedługo później ówczesny biskup sandomierski Andrzej Dzięga przeniósł ks. Józefa G. do innej parafii w Ostrowcu Świętokrzyskim. Tam duchowny pełnił posługę przez wiele lat, nadal pracował z dziećmi, został nawet wykładowcą akademickim.