Niż na jesieni
wania Matematycznego i Informatycznego UW
sporo i teraz ludzie, którzy się zajmują problemem, mają bardzo różne szacunki i one też są obarczone różnymi błędami. Więc nasz optymizm wynikał z tego, że wtedy nic nie wiedzieliśmy o tym wariancie brytyjskim i po prostu model go nie uwzględniał, a wiadomo, że on jest i ma bardzo duży wpływ na rozwój epidemii.
– Jak będzie wyglądał kwiecień?
– Niezależnie od tego, jakimi innymi zmiennymi operujemy, to ta fala się nie wydłuża za bardzo. To znaczy, że czeka nas ciężki kwiecień i nie należy liczyć na to, że w maju będzie lepiej. – A z czego wynika ta różnica między jesienną i obecną falą? Dlaczego ta obecna będzie dłużej utrzymywać liczbę zakażeń na wysokim poziomie?
– Po pierwsze, ludzie inaczej reagują na obostrzenia. Są przestrzegane słabiej i w związku z tym czynnik przenoszenia zwykłego w sklepie jest wyższy. Tak naprawdę za wysoki poziom zakażeń odpowiadają nie pojedyncze wielkie wydarzenia, którymi się wszyscy emocjonujemy – jak choćby wydarzenia narciarskie – tylko miliony naszych codziennych kontaktów. – Patrząc na państwa prognozy, niemal pewne jest to, że wydolność systemu zdrowia zostanie przekroczona, bo po prostu zabraknie łóżek i respiratorów. Państwo mówią, że będzie potrzebnych prawie 40 tys. łóżek covidowych i prawie 5 tys. respiratorów. Obecnie mamy ich o połowę mniej.
– To jest liczba alarmująca i jestem przekonany, że jest brana pod uwagę. Natomiast nasz model najmniej się skupia na przebiegu choroby. Nasz model zajmuje się głównie tym, jak ludzie chorują i jak się zakażają. Jak choroba rozprzestrzenia się po Polsce. Nie mamy precyzyjnie wymodelowanej różnicy, w tym wiedzy, jak choruje osoba zakażona wariantem brytyjskim, a jak zakażona wariantem podstawowym. Najmniej precyzyjne są nasze przewidywania dotyczące właśnie przebiegów choroby.