O ich pamięć musimy zatroszczyć się sami
Za nami kolejny Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką
„Super Express”: – Rodzina Ulmów zabita na rozkaz oficera Gandarmerie, niemieckiej formacji policyjnej w Generalnym Gubernatorstwie, jest symbolem pomocy niesionej ściganym przez Niemców Żydom. Za taką pomoc tylko u nas i na terenach okupowanych Związku Sowieckiego groziła kara śmierci. W takiej Danii, dla przykładu, grzywna… Magdalena Gawin: – Śmierć i odpowiedzialność plus odpowiedzialność zbiorowa. Ponad 70 lat po wojnie ludzie, którzy potracili bliskich za pomoc Żydom, byli nieobecni w publicznych debatach. Tymczasem dla rodziny dzień zamordowania bliskich oznaczał początek trudnego, czasem tragicznego życia. Domy dziecka, konieczność pracy zarobkowej, niezrealizowane marzenia o studiach. Ogromny dramat ludzi. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek wpadł na pomysł wywiadu z córką czy synem zamordowanego ojca lub matki, czasem obojga rodziców. W końcu zaczęto mówić za nich bez nich. Dlatego program „Zawołani po imieniu” powstał z myślą o uczczeniu Polaków zamordowanych za pomoc oraz wsparciu dla członków rodzin. Oddajmy głos członkom rodzin, to naprawdę ważne, przy tym ciekawe poznawczo...
– Wracam z Biecza, w którym zginął ojciec dwojga córek i mąż Józef Pruchniewicz. Był donos i, mimo że Żydów nie znaleziono, gestapowcy aresztowali i zamordowali pana Pruchniewicza. Żydzi przeżyli wojnę i wyjechali do Izraela. Po wybuchu wojny izraelsko-arabskiej esbecy zaczęli inwigilować rodzinę za kontakty z Żydami. Żeby chronić rodzinę, podjęli decyzję, że lepiej kontakty przerwać. To pokazuje, jak ci ludzie traktowani byli w PRL. Ile takich rodzin instytut „namierzył”?
– Ponad 240 osób. Od bliskich tych, którzy zginęli, po ich prawnuków. W tym są osoby, które będąc dziećmi, przeżyły eksterminację. Podam przykład: w Markach k. Warszawy zginęła cała rodzina z wyjątkiem jednej osoby. Dorosła córka, gdy zobaczyła zamordowaną matkę i rodzeństwo, uciekła do Warszawy. Doniósł na nich volksdeutsch, prawdopodobnie to on odnalazł ją w Warszawie i zabił. Zeznania po wojnie złożyła siostra i ciotka pomordowanych – która nie przekazała wiedzy kolejnemu pokoleniu. W rezultacie współcześnie żyjąca rodzina dowiedziała się od pracowników IP, dlaczego zamordowano ich rodzinę podczas wojny. Ludzie przyszli na upamiętnienie w zupełnym szoku. – Ktoś może spytać: po co, przecież już tyle lat minęło od wojny…
– Zabijanie za pomoc jest czymś bez ewenementu w historii Europy. Tego nie było nigdy wcześniej ani później. Nie wolno zapomnieć. Rodziny muszą być otoczone szacunkiem.
– Dlaczego historie o uratowanych Żydach na Zachodzie są szeroko znane, a te z Polski znane są, poza specjalistami, tylko nielicznym?
– Jeśli Pilecki jako ochotnik do Auschwitz nie był znany światu, to co dopiero zwykli ludzie i dramaty. Wiedzę na temat Polski można popularyzować, będąc za granicą. Z Polski wielu działań nie daje się robić. Dlatego powstał Instytut Pileckiego w Berlinie. Na lekcje z nauczycielami niemieckimi ma zabukowany grafik na dwa miesiące z góry. I dlatego tak ważne jest powołanie instytutu w USA. Dlaczego kładziemy nacisk na okupację niemiecką w Polsce? Bo na Zachodzie okupacja niemiecka miała inny charakter. I o ten kontekst chodzi. Przypomnę, że holenderska Żydówka Anna Frank zginęła, ale jej opiekunowie przeżyli. Nasze państwo przestało istnieć. Wszystkie jego instytucje zniszczone. Niemcy celowo wyniszczali inteligencję, kulturę, zginęło nas blisko 3 mln w egzekucjach, obozach koncentracyjnych, miejscach zamieszkania. Gdzie leżało to źródło nienawiści do Polski, polskich obywateli?
– Zbrodniarze już nie staną przed sądem, ale można sporo dowiedzieć się z archiwów niemieckich…
– Niemcy, podobnie jak wiele innych państw na Zachodzie, nie odtajniły wielu zbiorów. Obawiają się historycznej odpowiedzialności. U nas odtajniano wszystko i jesteśmy wyjątkiem. Ilu Polaków zginęło za pomaganie Żydom? Szacuje się, że około 1200 osób, o ile dobrze pamiętam. Tylko że to nie jest dramat jednostek, ale całych rodzin, które żyją wśród nas. Czym innym jest wiedza o Holokauście zapośredniczona z książek, a czym innym traumatyczne rodzinne doświadczenie. Dlatego w dzisiejszym dniu dajmy rodzinom odczuć bliskość, zrozumienie. Ich zamordowani bliscy zasługują na szacunek – taki, jaki oddaje się bohaterom.