Węgrzy drżą przed Lewandowskim
Michał Listkiewicz specjalnie dla nas rozpracowuje dzisiejszych rywali
Nikt nie zna Węgrów tak dobrze, jak Michał Listkiewicz (68 l.). Były prezes PZPN to hungarysta i sympatyk tego kraju, a dla „Super Expressu” przed meczem na Puskas Arenie prześwietlił naszych rywali. – Jesteśmy od nich lepsi – mówi Listkiewicz.
„Super Express”:
– Węgrzy zazdroszczą nam Lewandowskiego? Michał Listkiewicz: – Oczywiście. I to nie tylko Roberta, ale całej naszej reprezentacji. Na Węgrzech jest duża obawa przed tym meczem. Oni twierdzą, że sam Robert jest w stanie z nimi wygrać.
– Jest ktoś, kogo powinniśmy się bać?
– Szkoda, że nie może zagrać Szoboszlai, ich najlepszy zawodnik, bardzo utalentowany. W ogóle Węgrzy to w tej chwili średni europejski zespół. Ale jeśli muszę kogoś wskazać, to Adam Szalai, dobry napastnik z przeszłością w Bundeslidze, no i bramkarz Peter Gulacsi. On może sam wybronić mecz, ale zdarza mu się zawalić. Węgrzy dawniej grali z polotem, fantazją. W tej chwili to solidny z Videotonem. Jako człowiek troszeczkę był kontrowersyjny. Czasami tracił nerwy, wdawał się w utarczki z trenerem drużyny przeciwnej, sędziami, kibicami. Ale na Węgrzech twierdzą, że poza impulsywnością jest to nieprzeciętny fachowiec.
– Skąd się wzięła pana miłość do Węgier?
– Z tradycji rodzinnych. Moi rodzice często bywali na Węgrzech, byli zaprzyjaźnieni z aktorami węgierskimi. Ale przede wszystkim ciekawość. Zawsze lubiłem uczyć się języków obcych. Dostałem
się na hungarystykę, nie – Michał Listkiewicz zespół złożony raczej znając ani słowa po węgiersku. z wyrobników, ale dobrze zorganizowany. Potem pokochałem tych ludzi, Ich trener, Marco Rossi, kulturę. Trudno znaleźć na świecie preferuje taką grę, żeby przede dwa kraje, które by były tak zaprzyjaźnione wszystkim nie stracić bramki. i polityka nie ma tu nic do – Jak Paulo Sousa oceniany jest rzeczy. W czwartek będę miał trochę na Węgrzech? rozdarte serce, ale kibicuję Polakom. – Jest uznawany za bardzo dobre– Były jakieś zakłady go fachowca, zrobił solidną pracę z przyjaciółmi?
– Założyłem się z moim przyjacielem, wiceprezesem węgierskiego Związku Piłki Nożnej Sandorem Berzim. Ten człowiek unika alkoholu, a mocnych trunków to już w ogóle, ale powiedział, że jeśli wygrają z Polską, to po raz pierwszy napije się wódki, którą mu kiedyś przywiozłem. Mam nadzieję, że tak się nie stanie i to ja wypiję węgierskie wino.
– Lubi pan węgierską kuchnię?
– Jestem sympatykiem węgierskiej kuchni, ale nie za często. Jest pyszna, ale niezdrowa – tłusta i ostra. Jak jestem na Węgrzech, to halászlé, czyli zupy rybnej na ostro, nigdy sobie nie odmówię.
– To co będzie górą – węgierski gulasz czy polski schabowy?
– Zdecydowanie schabowy. Wygramy 2:1.
– Mój kolega z Węgier ma się napić polskiej wódki, jak nas pokonają. Oby tak się nie stało