Słowikowa walczy z COVIDEM-19
od $199 od $1299 od $135 od $145
Monika Banasiak, niegdyś znana jako żona legendarnego gangstera Andrzeja Z. (61 l.) ps. Słowik, całkowicie zmieniła swoje życie. Po wielu trudnych chwilach udało jej się wyjść na prostą. Teraz pracuje na oddziale i codziennie staje oko w oko ze śmiercią, walcząc o życie pacjentów jako pielęgniarka. – Tak wygląda teraz mój świat – mówi. – Nie jest łatwo, choćby ze względu na szalejącą pandemię.
Banasiak opowiedziała nam, jak wygląda jej praca w szpitalu podczas pandemii koronawirusa. – Jest trudno i sytuacja wymaga od medyków niewątpliwie szeroko rozumianych umiejętności, ale również ogromnej siły woli, wytrwałości, odporności i niezłomności. Dokładnie tak jakbyśmy byli na pierwszej linii frontu. Walczymy z czymś nieokreślonym, czego do końca nie znamy. Przez cały czas jest ciężko, psychicznie i fizycznie. Ludzie, którzy mają rodziny, muszą wrócić do domu. Bardzo często nie wracają, żeby chronić bliskich przed zakażeniem. To ogromny wysiłek – opowiada. Jak podkreśla, wysiłek nie idzie w parze z zarobkami i żeby związać koniec z końcem, musi pracować w trzech miejscach. – To jest niemoralne, żeby ludzie za tak ciężką pracę mieli tak niskie wynagrodzenie. Dlatego pielęgniarki pracują na trzech, czterech etatach, bo pieniędzy jest za mało. Ja pracuję w trzech miejscach, na jednym etacie i dwóch umowach zleceniach – wyznaje w rozmowie z „Super Expressem” była „królowa życia”.
Obecnie całe życie Moniki Banasiak skupia się na pracy, w której spędza nieraz po dwie doby. – Nie mam życia prywatnego, moje soboty i niedziele to 24 albo 48 godz. pracy, natomiast w dni wolne chodzę do innych miejsc na umowę zlecenie, gdzie pracuję po 14 godz. Przychodzę do domu spać, przeprać rzeczy i idę na kolejny dyżur. Daję radę, jestem zdrowa i silna
– podsumowuje.