Najgorszy!
reaktywacji tej pary wielokrotnie mówił prezes Zbigniew Boniek. I po zmianie selekcjonera do tego doszło.
– Milik mnie rozczarował – nie ukrywa jednak Jan Tomaszewski. – Ale z tego, co analizowałem, Arek miał nie grać, ale wypadł Klich i on zajął jego miejsce. Dla mnie był najsłabszym zawodnikiem w naszym zespole. Miał grać obok Zielińskiego, nie potrafił się na tej pozycji odnaleźć. Przeszkadzał Piotrkowi, bo było dwóch do rozegrania. Nie spełnił żadnego zadania – analizuje pan Jan.
Legendarny bramkarz ocenia, że gole tracone przez Polaków to wynik dużych pomyłek.
– Pierwsza bramka to katastrofalny błąd całej drużyny, łącznie z Wojtkiem Szczęsnym. Cofał się, nie widział, gdzie jest bramka i zostawił wolny krótki róg. Trzecia bramka będzie się Bereszyńskiemu śniła po nocach, przecież on mógł wziąć tę piłkę pod pachę i z nią wybiec – podkreśla.
„Tomek” wciąż jest zwolennikiem pracy Paula Sousy w reprezentacji, choć wytyka mu kilka błędów.
– Podawałem w wywiadzie dla „Super Expressu” skład, który powinien wystawić, niestety wybrał inaczej. Mieliśmy przewagę, ale strzelaliśmy ślepakami. Nie wiem też, dlaczego on wstawił tego Helika, ja go pierwszy raz na oczy widziałem! – dziwi się Tomaszewski, który jednak najbliższe mecze kadry (z Andorą i Anglią) widzi w kolorowych barwach.
– Sousa zrobił genialne zmiany. To świadczy o tym, że on nieprawdopodobnie czyta grę. Jeśli zagramy w takim ustawieniu jak ostatnie 30 min, to nawet z Anglikami nie jesteśmy bez szans – kończy Tomaszewski.