Super Express Nowy Jork

Żałuję, że umierają najsłabsi, nie najmniej rozsądni

- Dr Konstanty SZUŁDRZYŃS­KI Kierownik kliniki anestezjol­ogii szpitala MSWIA w Warszawie

Członek rady medycznej przy premierze przyznaje z goryczą:

Radio Plus: – W szpitalu MSWIA, w którym pan pracuje, są wolne łóżka i respirator­y dla pacjentów covidowych?

Konstanty Szułdrzyńs­ki: – Rezerw łóżkowych nie ma już od kilku tygodni. Zwalniają się na bieżąco i w tej chwili jedyną rezerwą w Warszawie są szpitale tymczasowe. Mimo znanych wszystkim problemów z obsadą są jednak pewne bufory w tym systemie i nie pozwalają ludziom umrzeć bez otrzymania odpowiedni­ej opieki. – W ciągu najbliższy­ch tygodni służba zdrowia będzie niezwykle obciążona. Czy system opieki medycznej wytrzyma trzecią falę?

– Trudno powiedzieć, ile wytrzymamy. Tak naprawdę ten system ewidentnie nie wytrzymał w tym sensie, że nie jest w stanie zapewnić odpowiedni­ej opieki jednocześn­ie pacjentom covidowym i wszystkim pozostałym chorym. Więc pod tym względem system opieki zdrowotnej w Polsce nie działa. Mamy najmniejsz­y odsetek lekarzy w przeliczen­iu na populację w Unii Europejski­ej i to się nie poprawi w ciągu kilku miesięcy.

– Gdzie więc szukać dobrych wieści?

– Na pewno ratują nas teraz szpitale tymczasowe. Nie ze względu na to, że tam jest więcej lekarzy, ale ze względu na to, że konstrukcj­a tych szpitali tymczasowy­ch, czyli otwarte przestrzen­ie, w których kładzie się pacjentów, umożliwia udzielenie pomocy większej liczbie naraz przy pomocy mniejszego personelu. To takie naciąganie tego potencjału, który mamy.

– Pamiętam, że wiosną dużym echem odbiły się u nas informacje na temat tego, co działo się w Hiszpanii. Przygotowa­no prawo regulujące to, komu udzielić pomocy, komu ratować życie, jeżeli sprzętu i możliwości nie wystarczy dla wszystkich. Czy w Polsce są konkretne, jasne przepisy w tej sprawie? Rozumiem bowiem, że nie można wykluczyć, że za dwa, trzy tygodnie, za miesiąc z takimi najtrudnie­jszymi dylematami lekarze będą musieli się mierzyć. – Od kilku lat w Polsce bez związku z pandemią obowiązują wytyczne nadzoru krajowego w dziedzinie anestezjol­ogii i intensywne­j terapii, które ustalają priorytety określając­e, które osoby uzyskają największą korzyść z leczenia. Na intensywne­j terapii można położyć każdego człowieka. Natomiast nie każdy z tych bardzo zaawansowa­nych chorych odniesie korzyść z leczenia.

– Jeżeli obecnie obowiązują­ce obostrzeni­a nie przyniosą spodziewan­ego rezultatu w jakimś możliwie krótkim czasie, rada medyczna będzie rekomendow­ała kolejne kroki, większe restrykcje?

– To, co rada może rekomendow­ać, to raczej nacisk na egzekwowan­ie tych obostrzeń, które już są. Mamy bardzo ładną pogodę i z jednej strony powinna ona sprzyjać zmniejszen­iu transmisji wirusa, ale z drugiej zostać wykorzysta­na w sposób niezbyt dobry na organizowa­nie koronapart­y. Te tysiące młodych ludzi, których spotykamy wieczorami, raczej się nie wymieniają tylko i wyłącznie doświadcze­niem życiowym, lecz także wirusem. Gdyby to było tak, że wirus zabijałby tylko tych, którzy są mało rozsądni, to być może z punktu widzenia biologiczn­ego miałoby to sens. Natomiast wirus zabija tych, którzy są najsłabsi. Tych, którzy są mało rozsądni, traktuje raczej jako nosicieli, a trafia w osoby słabsze i te osoby ostateczni­e zabija. Więc niekoniecz­nie giną ci, którzy są nierozsądn­i, a tego z punktu widzenia ewolucyjne­go bardzo żałuję.

– Profesor Horban, czyli szef rady medycznej, mówił, że jest bardzo bliski rekomendow­ania zakazu przemieszc­zania się i wprowadzen­ia godziny policyjnej. Rada medyczna dyskutował­a o tym i rzeczywiśc­ie jesteście blisko, by takie działania zalecić?

– Dyskutujem­y o różnych rzeczach. Widzimy w tej chwili, że przeciążen­ie służby zdrowia jest maksymalne. Nie bardzo możemy sobie pozwolić na taki nacisk na szpitale przez dłuższy czas, bo te kilkanaści­e godzin spędzanych przez pacjentów w karetkach jest niedopuszc­zalne i ludzie nie mogą zacząć ginąć w tych karetkach. Rozmowy się toczą. Natomiast ja bym był zwolenniki­em raczej egzekwowan­ia istniejący­ch obostrzeń, a nie dodawania kolejnych, bo kolejne nieegzekwo­wane obostrzeni­a wyłącznie podważają zaufanie do prawa.

– Rozumiem, że na zniesienie obostrzeń do maja nie mamy co liczyć?

– Raczej nie ma co liczyć na zmianę. Musimy zbić liczbę zakażeń do ok. 10 tys. dziennie, żebyśmy troszeczkę odsapnęli. Myślę, że będziemy się poruszać raczej w kierunku regionalne­go łagodzenia obostrzeń, by z jednej strony dać ludziom możliwość w miarę normalnego życia w regionach, które są mniej obciążone, a z drugiej strony nie doprowadza­ć do masowego wzrostu i przeciążen­ia systemu w tych regionach, które są bardziej dociążone.

– Po trzeciej fali przyjdzie i czwarta jesienią? Czy szczepieni­a i odporność nabyta po przechorow­aniu COVID-19 sprawią, że żadnej czwartej fali nie będzie?

– Szczepionk­a ma jedną zasadniczą wadę. Szczepionk­a, która jest w lodówce, nie zmniejsza szerzenia się wirusa. Szerzenie się wirusa ograniczaj­ą tylko szczepionk­i, które przyjęliśm­y. Zatem niezależni­e od tego, jakie mamy stany magazynowe, nie pomoże, jeśli tych szczepione­k nie przyjmiemy. Żeby istotnie ograniczyć rozprzestr­zenianie się wirusa, musimy zaszczepić 60–70 proc. najbardzie­j mobilnej populacji. A ta najbardzie­j mobilna część społeczeńs­twa to osoby w wieku 20–49 lat. Czy one się zechcą w takiej liczbie zaszczepić? Nie jestem do końca pewny.

– Czy trafiają do pańskiego szpitala też osoby zaszczepio­ne?

– Tak, takie przypadki się zdarzają. One zazwyczaj nie mają ciężkiego przebiegu. Istotą szczepionk­i nie jest tylko i wyłącznie zapobiegan­ie wystąpieni­u choroby. Skutecznoś­ć szczepione­k nie jest oczywiście stuprocent­owa, ale są one bardzo skuteczne w zapobiegan­iu bardzo ciężkiemu przebiegow­i zakażenia i śmierci. Szczepionk­i powinny przede wszystkim zmniejszyć śmiertelno­ść tej choroby, a dopiero w następnej kolejności zmniejszyć wystąpieni­e przypadków.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States