Policjanci ZABILI mi syna ZWŁOKI SKATOWANEGO MARCINA K. (†33 l.) ZNALEZIONO W LESIE. ŚLEDCZY ZATRZYMALI DWOJE FUNKCJONARIUSZY
– Syn nie był aniołem,
– mówi Maria K. (64 l.)
Szokujące wydarzenia w Piątku koło Łęczycy (woj. łódzkie). Dwoje policjantów z miejscowego posterunku zostało zatrzymanych w związku ze śmiercią jednego z mieszkańców miasta, Marcina K. (†33 l.), który miał zostać skatowany. – Zabili mi syna – mówi jego mama Maria K. (64 l.)
Zwłoki mężczyzny zostały znalezione tydzień temu w lesie, kilka kilometrów od Piątku. Dzień wcześniej późnym wieczorem w mieszkaniu 33-latka interweniowało dwoje policjantów, 35-letnia kobieta i o rok młodszy funkcjonariusz. Wezwała ich matka Marcina K., która nie mogła sobie poradzić z awanturującym się, pijanym synem. – Nie widziałam tej interwencji, bo zamknęłam się w swoim pokoju. W pewnym momencie usłyszałam jakiś huk na korytarzu, potem wszystko ucichło. Nie wiem, co tam się wydarzyło – opowiada kobieta.
Po odnalezieniu ciała mężczyzny przeprowadzono sekcję zwłok.
– Prawdopodobną przyczyną śmierci były rozległe obrażenia wewnętrzne, które mogły zostać spowodowane działaniem innych osób – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. – Do dyspozycji prokuratury zatrzymane zostały dwie osoby: mężczyzna w wieku lat 34 lat i 35-letnia kobieta. To funkcjonariusze policji, którzy w piątek wieczorem przeprowadzali interwencję w mieszkaniu, w którym zamieszkiwali 30-latek z bratem i matką – dodaje.
Z policyjnych dokumentów wynika, że interwencja mundurowych zakończyła się w mieszkaniu Marcina K. Nie ma w nich informacji o zatrzymaniu mężczyzny. Jak zatem znalazł się w leśnej głuszy kilka kilometrów od domu? Mieszkańcy Piątku opowiadają, że zatrzymany policjant znany był z tego, iż wywoził do lasu osoby sprawiające problemy pod wpływem alkoholu. Czy i tym razem ten scenariusz miał miejsce? To wyjaśni prokuratorskie śledztwo.
– Marcin aniołem nie był, ale to nie powód, by odbierać mu życie – rozpacza mama zmarłego mężczyzny.