Fajdek drży przed Spałą
Mistrz młota twierdzi, że olimpijczycy narażą się na zakażenie, trenując w zapełnionym ośrodku
Czterokrotny mistrzświata w rzucie młotem Paweł Fajdek (32 l.) marzy o olimpijskim medalu, którego brak mu w kolekcji. Przez trzy miesiące przed igrzyskami w Tokio chce szlifować formę w COS w Spale. I w tym widzi zagrożenie dla zdrowia w związku z pandemią COVID-19.
Fajdek i jego obecny trener, mistrz olimpijski Szymon Ziółkowski (45 l.), przebywają teraz w Portugalii. Po powrocie chcą zakotwiczyć w spalskim ośrodku. Ale obawiają się zaplanowanej w tym czasie obecności innych grup sportowych, w tym młodych lekkoatletów.
– Dbam o siebie, trenuję w odosobnieniu, unikam niepotrzebnych kontaktów, żeby dotrwać do igrzysk i walczyć o złoty medal – mówi „Super Expressowi” mistrz świata. – Ostatnie kilka tygodni przed igrzyskami spędzę w Spale… w tłumie sportowców. Gdzie tu logika i sens? To jest niedopuszczalne, żeby trzon reprezentacji olimpijskiej trenował w COS, a razem z nami na zgrupowaniu przebywało ponad 100 innych lekkoatletów.
Paweł Fajdek obawia się powtórki z halowych ME w Toruniu.
– Widzę, że nie wyciągnięto wniosków z sytuacji w ME, gdzie po zgrupowaniu w Spale doszło do kilkunastu zakażeń. Straciliśmy szanse medalowe, kilka osób musiało obejść się smakiem – przypomina. – Oczywiście, młodzieżowcy czy zawodnicy walczący o wejście do świata wielkiej lekkoatletyki muszą trenować tak samo jak my i mają do tego pełne prawo. Ale powinniśmy być oddzieleni. A nie wszyscy w jednej kupie w Spale! Trzeba zmniejszyć ryzyko. Przecież właśnie w ten sposób stwarzamy zagrożenie.
– Ośrodek COS przyjmuje sportowców według swoich procedur. Nigdy nie będzie stuprocentowej gwarancji. Gdybyśmy nie skierowali naszych grup młodzieżowych do Spały, to ośrodek zapewne i tak wypełniłby wolne miejsca przedstawicielami innych dyscyplin. Zgadzam się jednak, że w Spale przebywa zbyt wiele osób. obostrzenia, które do tego czasu mają zostać zniesione.