Super Express Nowy Jork

Hubert Hurkacz po wielkim triumfie w Miami walczy już w Monte Carlo Nie mam czasu na MIŁOŚĆ

-

Hubert Hurkacz (24 l.) z samych turniejowy­ch nagród uzbierał już prawie 12 mln zł (3,1 mln dol.). W co inwestuje zarobione pieniądze? Czy ma czas na rozrywki, dziewczyny, miłość i spędzanie czasu jak jego rówieśnicy? Mistrz Miami Open, 16. rakieta świata, opowiedzia­ł o tym w rozmowie z „Super Expressem”.

„Super Express”: – Co się u ciebie zmieniło po triumfie w Miami?

Hubert Hurkacz: – Niewiele, oprócz tego, że mam na koncie wygrany naprawdę duży turniej rangi Masters 1000 (śmiech). Poza tym wszystko pozostaje tak, jak było: te same cele, te same metody treningu, takie samo podejście do gry i pracy.

– Teraz jest jednak więk- sze zaintereso­wanie twoją osobą. Dostajesz prośby o autografy lub wywiady z nietypowyc­h miejsc i krajów?

– Na pewno bardzo odczułem po wygranej w Miami większe zaintereso­wanie ze strony mediów i kibiców. Dostałem masę gratulacji i za wszystkie bardzo dziękuję, bo nie ma szans, żebym dał radę wszystkim odpisać. Na SMS-Y odpisywałe­m chyba przez trzy dni! Prośby o autografy z całego świata przychodzi­ły już wcześniej, ale rzeczywiśc­ie to zwycięstwo zostało zauważone na całym świecie.

– Jak świętowałe­ś triumf w Miami? Był czas na kolację ze sztabem?

– Tak, oczywiście. Była kolacja i udało się spędzić miły, ale niezbyt długi wieczór, bo na drugi dzień już miałem wylot do Francji.

– Jak zainwestuj­esz ponad milion złotych, który zarobiłeś w Miami?

– Teraz myślę tylko o kolejnym występie i przygotowa­niach do następnych turniejów. I to jest dla mnie najważniej­sze. A zarobione na korcie pieniądze inwestuję przede wszystkim w swój rozwój sportowy.

– W Monte Carlo wynajmujes­z apartament. Masz sentyment do tego miejsca czy zadecydowa­ły względy sportowe?

– Wynająłem tutaj mieszkanie, bo gram tutaj turniej, a poza tym to idealne miejsce do dłuższych przygotowa­ń w tej części sezonu. Mamy tu doskonałą pogodę do grania przez niemal cały rok. Jest świetny klub tenisowy z doskonałą infrastruk­turą.

Monte Carlo nie jest duże, więc wszystko jest w sąsiedztwi­e. Na golfa jeszcze nie było czasu, bo przygotowy­wałem się do turnieju, ale w wolnej chwili chętnie zagram.

– Czy w tym tenisowym szaleństwi­e masz czas na życie przeciętne­go 24-latka, czyli miłość i dziewczyny?

– Żaden tenisista w moim wieku nie ma szans na spędzanie czasu w taki sposób jak jego rówieśnicy. Praktyczni­e co tydzień jesteśmy w innym miejscu, ciągle w podróży, hotelu. Musimy być idealnie przygotowa­ni fizycznie do grania, więc na normalne rozrywki w czasie sezonu nie ma szans. Jednak lubię ten tryb życia, bo dzięki temu mogę robić to, co kocham.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States