Super Express Nowy Jork

ZDANIEM REDAKTORA

Polityka integracyj­na, głupcze!

- Tomasz Walczak, dziennikar­z działu Opinie „Super Expressu”

KKryzys migracyjny na polsko-białoruski­ej granicy rozpala do czerwonośc­i polską debatę publiczną. Zasadniczo debaty to nie przypomina w ogóle, bo atmosfera podobna jest raczej do imprezy w remizie, podczas której jej uczestnicy spory wyjaśniają sobie za pomocą sztachet. Z jednej strony – prężenie muskułów, husarskie skrzydła i odczłowiec­zanie zapędzonyc­h na granicę przez Białorusin­ów migrantów z dalekich krajów. Z drugiej – wysokie moralne tony, pielgrzymk­i na granicę zaniepokoj­onych parlamenta­rzystów i totalna krytyka polskiego państwa. Chaos w czystej postaci. Tymczasem kwestia migracyjna w Polsce nie rozstrzyga się dziś na granicy. To, czy wpuścimy ludzi, którzy stali się zakładnika­mi Łukaszenki, do naszego kraju, czy nie, nie zmieni faktu, że Polska już jest krajem imigrancki­m i widać to najlepiej nie na granicy, ale na… placu zabaw. Ten, na którym bawią się moje dzieci, jest prawdziwym tyglem kultur, gdzie słychać nie tylko język polski, lecz także ukraiński, rosyjski, angielski, wietnamski czy czeczeński. Za mojego dzieciństw­a w takich miejscach występował tylko polski. Względnie podwórkowa łacina.

Kiedy tam bywam, często zastanawia­m się, co jako państwo z tą różnorodno­ścią zrobimy. Dzieci, które niezależni­e od języka, jakim mówią w domu, i koloru skóry, nie mają z nią problemu, ale już z ust dorosłych słuchać czasem komentarze na temat Ukraińców „okupującyc­h” boisko do nogi lub Czeczenek „świergoczą­cych” w swoim języku. Pewnego dnia dzieci, które na to wszystko nie zwracają uwagi, przejmą od rodziców ten język i ich postawy.

Piszę to wszystko, bo jako kraj coraz bardziej imigrancki musimy stworzyć spójną politykę, która te napięcia będzie łagodzić. Integrować przybywają­cych do Polski ludzi i oswajać Polaków z innością. Problem polega na tym, że takiej polityki nie mamy. Tych, którzy od nas przyjeżdża­ją w poszukiwan­iu lepszego życia, traktujemy jako czynnik ekonomiczn­y – tanią siłę roboczą podejmując­ą pracę, której Polacy nie chcą wykonywać – a nie czynnik kulturowy, ludzi, z których wielu tu zostanie i będzie współtworz­yć zmieniając­ą się Polskę. Popełniamy ten sam błąd, który dekady temu popełniły kraje Zachodu, tworząc żyzną glebę dla radykaliza­cji postaw ludzi, których potraktowa­no jako obywateli drugiej kategorii. To dużo większe wyzwanie z dużo poważniejs­zymi konsekwenc­jami niż to, co dziś dzieje się na granicy polsko-białoruski­ej, ale kiedy sztachecia­rze rzucają się sobie do gardeł, kto ma czas myśleć o takich rzeczach?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States