Wybębnił 250 mln dolarów
Charlie Watts (†80 l.) nie żyje! Perkusista legendarnej grupy The Rolling Stones zmarł w szpitalu w Londynie otoczony rodziną. Powodem jego śmierci były najprawdopodobniej komplikacje po operacji kardiologicznej. Był niezwykłą postacią i jednym z najlepszych perkusistów w dziejach.
Wydawało się, że Charlie Watts będzie grał zawsze, tak jak cały zespół The Rolling Stones wydawał się wieczny. Niezmordowani, choć wiekowi już Mick Jagger (78 l.), Keith Richards (78 l.), Ronnie Wood (74 l.) i Watts wciąż porywali tłumy. Na początku sierpnia perkusista ogłosił jednak, że nie weźmie udziału w trasie koncertowej. Musiał przejść nagłą operację, prawdopodobnie kardiologiczną, i miał dojść po niej do siebie. Niestety, jego zdrowie okazało się zbyt kruche. Teraz opłakuje go cały świat.
Watts był nie tylko jednym z najlepszych perkusistów świata, lecz także oryginalną postacią. Nie pasował do stereotypu gwiazdy rocka. Podczas gdy koledzy szaleli z fankami, on przez całe życie kochał jedną kobietę, Shirley Ann Shepherd (83 l.). Wzięli ślub, jeszcze zanim Stonesi stali się znani, i byli małżeństwem przez 57 lat, aż do śmierci perkusisty. Watts miał upodobanie do eleganckich garniturów, a także… rasowych koni. Był wielokrotnie uczestnikiem aukcji w Polsce w stadninie w Janowie Podlaskim, wraz z żoną kupili tam kilka koni, w tym klacz Entimę za 28 tys. dolarów. Watts i Shirley mieli jedną córkę, urodzoną w 1969 roku Seraphinę, i wnuczkę Charlotte, która dziś ma 23 lata. To właśnie te trzy kobiety – Shirley, Seraphina i Charlotte – odziedziczą wartą 250 mln dolarów fortunę perkusisty.