ZDANIEM REDAKTORA
Czas roszad
RRekonstrukcja rządu nie jest działaniem, które zaskakuje. Do roszad na szczeblu rządowym dochodzi w każdym państwie. Natężenie dotyczące zmian w najwyższych strukturach władzy dokonuje się z różnych powodów. Gorzej, jeśli zmiany, które nadchodzą, są naturalną konsekwencją błędnych decyzji. Decyzji, za które płaci obywatel i niżsi rangą urzędnicy harujący w resortach ponad swoje siły. Bo przecież gdy z danego resortu odchodzi minister, wielu pracowników, zwłaszcza związanych z gabinetem politycznym, także znika z dotychczasowego miejsca pracy. Czasem nawet nie chcąc znikać. W końcu każdy człowiek pracuje m.in. po to, aby utrzymać siebie i swoją rodzinę. To samo tyczy się pracowników resortowych. Gdy myślimy o nadchodzącej rekonstrukcji, nasuwa się pytanie: czy owa rzeczywiście uzdrowi sytuację polityczną w obozie Zjednoczonej Prawicy? Wydaje się, że nie. Od dłuższego czasu w obozie władzy dochodzi do tarć pomiędzy najsilniejszymi politykami PIS. Do tego dochodzą animozje między Prawem i Sprawiedliwością a koalicjantami, które co jakiś czas przybierają na sile. Czy odwołanie obecnego ministra rolnictwa Grzegorza Pudy może poprawić notowania partii na wsi? Być może. Jednak niewiele wskazuje na to, aby zastąpił go ktoś pokroju Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Byłemu ministrowi można było zarzucić wiele. Jednak Ardanowski miał jeden wielki atut. Rozmawiał z ludźmi. Dyskusje wewnątrz resortu rolnictwa odbywały się w atmosferze ostrych sporów, niemniej były konstruktywne. W okresie, gdy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi było zarządzane przez Ardanowskiego, głos wsi był słyszalny. Mieszkańcy obszarów wiejskich szanowali byłego ministra za wiedzę i chęci, aby podejmować nawet najtrudniejsze dyskusje. Z Pudą jest inaczej. Przybierające na sile protesty rolników sprawiają, że jego pozycja coraz bardziej się osłabia. Chociaż nigdy nie była mocna. Jeżeli prezes Kaczyński nadal będzie stawiał na osoby, które powiedzą wszystko, co chce usłyszeć, może się okazać, że kolejne wybory nie przyniosą upragnionego rezultatu w postaci zwycięstwa. Poza Grzegorzem Pudą w innych resortach jest wielu polityków, którzy nie nadają się do pełnienia objętych funkcji. A mimo to siedzą wygodnie w ministerialnych gabinetach. Samo siedzenie nie pomoże PIS poprawić notowań i umocnić swojej pozycji.