Ratownicy bronią zwolnionych kolegów
Stracili pracę, bo walczyli o podwyżki
rzech ratowników medycznych zostało zwolnionych dyscyplinarnie, bo walczyli o podwyżki płac. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Przed Urząd Wojewódzki w Rzeszowie zjechali się ratownicy z całego Podkarpacia. Żądali przywrócenia swoich kolegów do pracy. Sprawa znajdzie też swój finał w sądzie.
Jakub Boczar (39 l.) i Grzegorz Chrapek (36 l.) z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu oraz ich kolega ze stacji jarosławskiej są przedstawicielami związków zawodowych. Upominali się o wyrównanie płac wszystkich ratowników medycznych z rejonu. Teraz ratownik z 20-letnim stażem zarabia nawet 1 tys. zł mniej niż zaczynający pracę, a posiadający dyplom studiów licencjackich. Za tę „bezczelność” dyrektor WSPR… zwolnił ich dyscyplinarnie!
Zarzucił ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, stwarzające zagrożenie dla funkcjonowania zakładu pracy oraz życia i zdrowia pacjentów. Podkreślił, że przepisy prawa w sposób bezwzględny nie chronią działaczy związkowych, którzy sami ich nie przestrzegają. Według niego w wyniku działań związkowców doszło do próby dezorganizacji pracy w pogotowiu, polegającej na tym, że część ratowników poszła na zwolnienia lekarskie.
Z tymi zarzutami nie zgadzają się nie tylko sami zwolnieni, którzy o swoje racje idą walczyć do sądu pracy, lecz także ich koledzy z całego Podkarpacia, którzy protestowali przed Urzędem Wojewódzkim w Rzeszowie. – Na wielu spotkaniach staraliśmy się porozumieć z dyrekcją WSPR. Wydawało się, że są tego efekty. Pan dyrektor deklarował chęć współpracy, my deklarowaliśmy chęć pomocy w rozmowach z przedstawicielami NFZ czy urzędu marszałkowskiego, jeśli chodzi o wynegocjowanie wyższych stawek dla ratowników. Ale ostatnie spotkanie skończyło się naszym zwolnieniem – mówi Grzegorz Chrapek.