Nikt mi nie odbierze przyjemności wypicia zimnego piwka
Czy ja się dzisiaj mogę upić z wami? – pytała Beata Kozidrak (61 l.) ze sceny na czerwcowym festiwalu w Sopocie. Wtedy to pytanie mogło wydawać się zabawne. Dziś wiemy już, że wcale nie jest do śmiechu. Piosenkarka nie ukrywa swojego zamiłowania do wysokoprocentowych napojów. Chętnie sięga po nie w sklepie. Jak sama mówi, uwielbia wino, prosecco i nie odmawia sobie piwa. Jednak po tym, jak została zatrzymana, gdy prowadziła auto pod wpływem alkoholu, wszystko nabiera innego znaczenia.
W swojej wydanej niedawno autobiografii temat alkoholu przewija się wyjątkowo często. Najważniejszym wydarzeniem opisywanym w książce jest rozwód gwiazdy z Andrzejem Pietrasem (67 l.). O mały włos nie dotarłaby na rozprawę, bo dzień wcześniej piła. „Mam kaca, jak stąd, czyli z Warszawy, gdzie obecnie mieszkam, do Lublina, gdzie się urodziłam i gdzie właśnie dziś mam zakończyć swój związek trwający ponad dziesięć lat za długo” – zaczyna swoją książkę.
Kac oczywiście nie bierze się znikąd. – Bardzo lubię wyjść sobie do ogrodu i pobyć wśród natury z kieliszkiem prosecco lub białego wina. Uwielbiam to! – mówiła Beata w jednym z wywiadów.
Zarzekała się też, że alkohol nie szkodzi jej występom na scenie. Wręcz przeciwnie. – W takim gatunku muzyki, jaki reprezentuję, piwo nie przeszkadza, tylko dodaje fajnej chrypki. Nie muszę śpiewać czystym perłowym głosem jak Celine Dion. Dlatego nikt mi nie odbierze przyjemności wypicia zimnego piwa – mówiła.
I rzeczywiście na zdjęciach sprzed kilku miesięcy można zobaczyć piosenkarkę sięgającą w sklepie po napoje wyskokowe.
Nie krępowała się też ostatnio siadać z butelką na plaży w Juracie. Beata nie gloryfikuje jednak alkoholu i wie, że to nic dobrego dla zdrowia. „Za liczne przekleństwa i pojawiający się często w mojej historii alkohol bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że w waszym życiu nie ma tego cholerstwa!” – napisała w ostatnim zdaniu swojej książki.
Teraz będzie musiała spojrzeć na to ze swojej perspektywy.