Zastanawiam się, gdzie jest prezes Kaczyński
„Super Express”: – Rząd odciąga stanem wyjątkowym uwagę od swoich realnych problemów?
Jan Maria Jackowski: – W moim głębokim przekonaniu administracja rządowa ma większy poziom poinformowania niż obywatele i parlamentarzyści. I premier, i prezydent mają dostęp do informacji przygotowywanych przez służby, które są objęte klauzulami różnego stopnia tajności. Opinia publiczna nie ma do nich dostępu. Trudno więc obiektywnie oceniać przesłanki towarzyszące wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Widać, że ta presja migracyjna na polską granicę jest, a Litwa i Łotwa także podjęły takie zaostrzające działania. Opozycja oczywiście próbuje wprowadzić swoją narrację i mówi, że jest to wygodny element przykrywania problemów, które mamy w polityce krajowej czy unijnej. Nie sądzę jednak, żeby wprowadzenie stanu wyjątkowego było planem przemyślanym z premedytacją. Opozycja powinna być bardziej ostrożna, żeby się ewentualnie nie ośmieszyć.
– A może wypadałoby szerzej poinformować o tym wszystkim opinię publiczną? W końcu jeden ze stanów nadzwyczajnych jest wprowadzony po raz pierwszy od 40 lat. Prezydent nie powinien chociażby zwołać posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego?
– W przypadku konfliktu na Ukrainie w 2014 r. była zwołana RBN i PIS – jako ówczesna opozycja – był wprowadzony w odpowiedni poziom informacji. Teraz rzeczywiście należało o możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego mówić wcześniej. Bo jeszcze 25 sierpnia padały zapewnienia, że wschodnia granica jest świetnie pilnowana i wszystko jest w porządku. Trzeba było opinię publiczną wcześniej przygotować na to, że taka możliwość jest rozważana, i niejako uwspólnotowić tę decyzję poprzez zwołanie RBN albo tajnego posiedzenia Sejmu.
– Prezydent popełnił błąd?
– Wiem, jaką traumą dla polskiego społeczeństwa był stan wojenny 1981 r. Ponieważ jest to obciążenie – nazwijmy to – psychologiczne obywateli, to należało jakoś opinię publiczną teraz do takiej decyzji przygotować. Tym bardziej że żaden ze stanów nadzwyczajnych nie był wprowadzony podczas pandemii. A wtedy mówiło się, że wszelkie warunki do tego są spełnione. Może zabrakło tu wyobraźni, jakiegoś szerszego spojrzenia, żeby jednak uwspólnotowić tę decyzję. To był pewien rodzaj niedopatrzenia czy błędu, bo to jest bardzo poważna decyzja, a nie jakaś rutynowa decyzja władzy wykonawczej.
– Sądzi pan, że – zgodnie z konstytucją – zostały wykorzystane wszelkie możliwe środki, które przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego trzeba wykorzystać?
– I ja, i pani jesteśmy skazani na ten poziom informacji, które są ogólnie dostępne. Nie znam dynamiki tego zagrożenia, ale wyraźnie widać, że zwiększa się presja migracyjna i liczba nielegalnych imigrantów, którzy próbują przekroczyć polską granicę. Być może dynamika rozwoju tej sytuacji jest tak duża, że nie było czasu na rozgrywanie jej etapami.
– Przedstawiciele rządu przekonywali, że stan wojenny trzeba wprowadzić także ze względu na manewry białoruskich i rosyjskich wojsk Zapad 2021. Tymczasem w akcie prawnym nie ma o nich ani jednego słowa.
– To nie są pierwsze ćwiczenia organizowane w tym formacie…
– ...ale przez cztery lata od ostatnich sytuacja diametralnie się zmieniła.
– To prawda. Ale sądzę, że z jakichś względów politycznych, dyplomatycznych bądź wywiadowczych tego argumentu nie użyto. Być może po to, żeby nie dawać stronie przeciwnej amunicji do działań propagandowych.
– A odcięcie dziennikarzy? Przecież dziennikarze relacjonują wojny, konflikty zbroj
ne, znacznie poważniejsze i bardziej niebezpieczne wydarzenia.
– (…) to prawda. Być może warto byłoby się zastanowić, aby przywrócić pracę dziennikarzy w warunkach jakiegoś rygoru, żeby w jakiś sposób mogli być obecni.
[ Wiem, jaką traumą dla polskiego społeczeństwa był stan wojenny. Należało jakoś opinię publiczną teraz do takiej decyzji przygotować
– Gdzie się podziewa wicepremier ds. bezpieczeństwa? Dlaczego Jarosław Kaczyński w tak nadzwyczajnej sytuacji nie zabiera głosu?
– Sam się nad tym zastanawiam. Ale nie mam odpowiedzi, bo nie mam informacji. Dawno nie widziałem pana premiera Kaczyńskiego i nie wiem, czym to jest spowodowane. Ale zgadzam się co do tego, że jego głos byłby ważny w tej sytuacji. W weekend byłem w swoim okręgu wyborczym i muszę powiedzieć, że jest duże zaniepokojenie, bo do granicy jest dość blisko. Ten problem jest żywo komentowany, widać, że opinia publiczna jest poruszona. To realny problem, którym żyją Polacy, i z tego punktu widzenia głos pana premiera Kaczyńskiego byłby bardzo cenny. Działania rządu mają istotne znaczenie dla poczucia bezpieczeństwa obywateli.