Gwiazdor Lady Pank tami z zarzu
Prokuratura Regionalna w Warszawie, środa, godz. 14.26
Jan B. (66 l.), lider zespołu Lady Pank, został wczoraj wezwany do prokuratury! Słynny muzyk usłyszał zarzut wyłudzenia podatku VAT i posługiwania się lewymi fakturami. Według naszej wiedzy chodzi o promocję trasy koncertowej z 2018 r. Sprawa muzyka to jeden z elementów większej afery finansowej. Nic dziwnego, że B. opuścił prokuraturę bardzo zdenerwowany.
Ok. godz. 14.30 Jan B. zjawił się w warszawskiej Prokuraturze Regionalnej. Przyjechał taksówką i spędził tam półtorej godziny. – B. świadomie posługiwał się fałszywymi fakturami VAT, aby dopuszczać się oszustw podatkowych – mówi nasze źródło.
Jak dowiedział się „Super Express”, w jego przypadku ma wchodzić w grę 200 tys. zł z lewych faktur i 50 tys. zł niezapłaconego podatku VAT. Ale sprawa jest bardziej skomplikowana i ma szerszy aspekt. Zaraz po przesłuchaniu poinformowano o szczegółach prowadzonego śledztwa.
„Prokuratura Regionalna w Warszawie od grudnia 2019 roku prowadzi śledztwo przeciwko 48-letniemu mężczyźnie zarządzającemu tzw. agencją eventową. Jest on podejrzany o popełnienie tzw. zbrodni vatowskiej poprzez wystawianie faktur poświadczających wykonanie fikcyjnych usług na łączną kwotę ponad 14,5 mln zł. Śledztwo zostało zainicjowane m.in. zawiadomieniami złożonymi przez Szefa Krajowej Administracji Skarbowej oraz Naczelnika Urzędu Skarbowego w Legionowie (...) Wśród kilkudziesięciu osób biorących udział w procederze znalazły się również osoby publicznie znane, w tym przedstawiciele świata show biznesu. Aktualnie są wykonywane z tymi osobami czynności procesowe w postaci ogłaszania postanowień o przedstawieniu zarzutów. Do czasu wykonania czynności z udziałem wezwanych osób, Prokuratura Regionalna w Warszawie nie będzie informowała o szczegółach zarzutów, jak również kogo one dotyczą” – czytamy w oświadczeniu.
Jan B. to jeden z najbardziej kontrowersyjnych polskich artystów, który swoim zachowaniem i wypowiedziami wielokrotnie wzbudzał sensację opinii publicznej. W drugiej połowie lat 80. podczas koncertu z okazji Dnia Dziecka we Wrocławiu pijany artysta obnażył się na scenie i wyzywał publiczność. W 2004 r. Jan B. pokłócił się z burmistrzem Sulęcina i zwyzywał ze sceny urzędników obecnych na koncercie – w tym gości z zagranicy. Kilka lat później Jan B. udzielił szokującego wywiadu Michałowi Figurskiemu. „Wciągam nosem” – powiedział wprost o narkotykach. Gitarzysta wyznał, że nie stroni od alkoholu, przyznał też, że jeździ motorem bez prawa jazdy.