Emeryt wysadził bankomat
Domorosły Henryk Kwinto grasuje na Podkarpaciu
MOMENT WYBUCHU
Kazimierz S. (74 l.), senior z Zalesia (woj. podkarpackie), nie był chyba zadowolony z wysokości swego świadczenia emerytalnego. Ukuł zatem prosty plan na to, jak polepszyć swój materialny byt.
Postanowił wysadzić w powietrze bankomat. Niestety ładunek wybuchowy, który sam skonstruował, okazał się zbyt słaby. Bankomat ocalał, a emeryt będzie musiał się tłumaczyć przed sądem.
Zamaskowany kapturem i w okularach, których normalnie nie nosi, pan Kazimierz pojawił się w miejscowości Czarna w pow. łańcuckim. Niewielką bombę wsunął w otwór bankomatu i zdetonował. Bum! Choć huknęło tak, że emerytowi spadł kaptur i okulary, to jednak maszyna wytrzymała zamach. Senior tylko się poparzył, ale spodziewanego deszczu banknotów nie było. Nie pozostało mu nic innego, jak wziąć nogi za pas.
Jednak o próbie kradzieży pieniędzy z maszyny policję powiadomiła placówka bankowa. Policjanci ruszyli tropem domorosłego Kwinto. Dość szybko zjawili się w jego domku. Senior był nieco zaskoczony, ale przynajmniej nie próbował wprowadzać funkcjonariuszy w błąd. – Mężczyzna usłyszał zarzuty i przyznał się do winy. Za usiłowanie kradzieży z włamaniem grozi mu kara do 10 lat więzienia. Decyzją sądu został objęty policyjnym dozorem – przekazuje Marta Tabasz-rygiel z rzeszowskiej policji.
Kazimierz S. nie potrafił wytłumaczyć swego czynu. Bagatelizował sprawę. – Przecież nic takiego się nie stało – powiedział.
Był taki moment, że na jednego pacjenta z COVID-19 w Szpitalu Południowym przypadało 20 lekarzy! I dostawali za to o wiele wyższe pensje niż medycy w miejskich szpitalach, gdzie brakowało personelu – mówi prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Ratusz przedstawił szokujące wyniki wstępnej kontroli w Południowym, zarządzanym przez rządową pełnomocnik. – Ten powinien leczyć, a nie być przedmiotem sporu politycznego! – grzmi prezydent.
Wojna między rządem a samorządem wokół Szpitala Południowego na Ursynowie trwa od miesięcy. I może kosztować miliony! Szpital zbudowało miasto i ledwie został uruchomiony dla pacjentów z koronawirusem, minister zdrowia Adam Niedzielski przejął zarządzanie placówką i powołał tam pełnomocniczkę (byłą dyrektor szpitala na Solcu Ewę Więckowską). Sąd administracyjny orzekł jednak, że decyzja ministra była niezgodna z prawem i ją unieważnił. W efekcie lecznica trafiła znów w ręce miasta. Na jak długo?
– Tego nie wiemy. Spodziewamy się jednak, że minister szykuje się do wprowadzenia ponownie swojego komisarza – sugeruje odpowiedzialna za miejskie szpitale wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Ratusz – póki może – szykuje się do kompleksowego audytu zarządzania szpitalem. Ale już wstępne ustalenia są szokujące. – Wojewoda zatrudnił tam 116 osób, którym wypłacono w sposób nieuprawniony ok. 230 tys. zł. Dług szpitala wynosi dziś 10 mln zł, a na koniec roku sięgnie 20 mln zł. W szpitalu nie było księgowej, kadr,
kierownika technicznego. Medycy dostawali dodatek covidowy, choć w szpitalu tymczasowym się im nie należał. Dokumenty kadrowe były niekompletne. Nie rozliczano PIT i CIT – wylicza Renata Kaznowska. Na stronach internetowych urzędu miasta ma się pojawić Biała Księga Szpitala Południowego – zestaw dokumentów i decyzji związanych z zarządzaniem placówką. Dotąd wersje związane z działalnością szpitala, przedstawiane przez stronę rządową i samorządową, diametralnie się różniły.